Piotrkowianie bardzo słabo rozpoczęli ten mecz i bardzo szybko Akademicy wyszli na wyraźne prowadzenie. - Fatalnie zaczęliśmy to spotkanie i nie wiem nawet dlaczego tak zagraliśmy w pierwszej połowie – powiedział Szymon Ligarzewski, który dodał. - Mieliśmy długą podróż, może wyszliśmy trochę za bardzo rozluźnieni z autobusu? Nie wiem gdzie szukać przyczyny, bo jeżeli potrafimy z minus dziewięciu bramek wyciągnąć wynik na remis, to znaczy że mamy potencjał. Grać jednak trzeba przez pełne 60 minut, a nie tylko przez 30 - ocenił.
Czy po pierwszej połowie, przegranej 15:7 piotrkowianie wierzyli, że da się coś jeszcze ugrać na parkiecie hali przy ulicy Kazimierza Górskiego? - Wiedzieliśmy, że jest dużo czasu i że można. Jak powoli zaczęliśmy się rozkręcać, zaczęło nam coraz więcej wychodzić, to uwierzyliśmy w to, że można coś jeszcze ugrać - opisał atmosferę podczas drugiej połowy Ligarzewski.
Trener Daniel Waszkiewicz na ławce trenerskiej, kilka sekund do końca, remis na tablicy wyników... Czy to przypomniało pewne zdarzenie z ostatnich Mistrzostw Świata bramkarzowi czwartego zespołu w tabeli polskiej Ekstraklasy? - Od razu miałem takie skojarzenia, aczkolwiek musiało to się skończyć inaczej, bo był bramkarz - śmieje się bramkarz Piotrkowa, który w przeciwieństwie do norweskiego bramkarza w meczu z Polską został pomiędzy słupkami.