Gospodarze od pierwszych minut zdecydowali się na ustawienie, które przynosiło dobry skutek w pierwszym meczu. Wysoko wysunięty Mateusz Jachlewski miał utrudniać życie niemieckim rozgrywającym, zwłaszcza fantastycznemu Rasmus Lauge Schmidtowi. Otwierało to jednak drogę do kieleckiej bramki skrzydłowym, a w znakomitej formie strzeleckiej był Lasse Swan Hansen. Duńczyk był autorem trzech pierwszych goli dla Flensburga.
Mistrzowie Polski momentami mieli kłopoty w ataku pozycyjnym, marnując kilka dobrych okazji. Ciężar brali na siebie przede wszystkim zawodnicy drugiej linii - Michał Jurecki i Denis Buntić. Wynik długo pozostawał na styku, z obu stron świetnie spisywali się bramkarze - Marin Sego i Mattias Andersson, którzy wygrywali nawet pojedynki na linii siódmego metra. Niemcy przy swoich akcjach wykazywali dużą determinację, grali zespołowo, dając jasny sygnał, że do Kielc przyjechali walczyć o awans.
Twarda walka owocowała wieloma wykluczeniami, które francuscy sędziowie rozdawali dość obficie, ale jak najbardziej zasłużenie. Dopiero w 25. minucie kielczanie zdołali po raz pierwszy wyjść na dwa gole przewagi (11:9), po celnym karnym Manuela Strleka. Duża w tym jednak zasługa Krzysztofa Lijewskiego, który przed przerwą wywalczył dla Vive aż trzy "siódemki". Niestety, tyle samo karnych mistrzowie Polski nie potrafili wykorzystać. Marttias Andersson był prawdziwą zmorą dla kielczan.
ZOBACZ WIDEO Zygfryd Kuchta: oczekujemy medalu piłkarzy ręcznych w Rio
{"id":"","title":""}
Tuż na początku drugiej odsłony Szwed obronił kolejny rzut karny, a Niemcy w osłabieniu zdołali odzyskać prowadzenie (15:14). Koszmar Vive skończył się, gdy na linii siódmego metra dwukrotnie lepszy od golkipera rywali okazał się Tobias Reichmann, a dla odmiany, po raz drugi w tym pojedynku Andersa Eggerta - co nie zdarza się często - powstrzymał Marin Sego. W 40. minucie podopieczni Tałanta Dujszebajewa po raz pierwszy osiągnęli trzy trafienia przewagi (19:16).
Ważną zmianą w grze kielczan było uruchomienia Julen Aguinagalde na kole, do którego w końcu zaczęły docierać podania. Kłopotem był natomiast powrót do obrony. Szybkie wznowienia Flensburga sprawiały gospodarzom ogromne kłopoty. Taka sytuacja wyprowadzała z równowagi trenera Vive, który biorąc czas, bardzo emocjonalnie wyrażał swoją opinię. Kłopoty kadrowe spowodowały, że Kirgiz musiał mocno szachować składem.
Prawdziwy horror rozegrał się w ciągu ostatnich dziesięciu minut. Zaczęło się fatalnie od czerwonej kartki dla Mateusza Kusa i gola Niemców na 25:25. Potem za sprawą indywidualnej akcji Krzysztofa Lijewskiego udało się odzyskać przewagę, a kilka kapitalnych obron zaprezentował Marin Sego. W 28. minucie, przy stanie 28:27, karę dwóch minut otrzymał Henrik Toft Hansen, a gospodarze mieli jedenasty rzut karny. Niestety Reichmann tym razem spudłował. Flensburg wyrównał dokładnie na minutę przed końcem, a na ławce kar usiadł Piotr Chrapkowski.
Wynik 28:28 groził dogrywką. Na 30 sekund przed końcem piłkę mieli mistrzowie Polski. Wtedy właśnie trafił Krzysztof Lijewski. Niemcy mieli jeszcze 16 sekund, a kolejną karą zarobił Michał Jurecki. Rywalom nie starczyło już jednak czasu. Decydująca piłkę zmarnował Rasmus Lauge Schmidt. Niemcy domagali się jeszcze rzutu karnego, jednak sędziowie pozostali niewzruszeni.
Vive Tauron Kielce - SG Flensburg-Handewitt 29:28 (14:13)
pierwszy mecz: 28:28, awans: Vive Tauron Kielce
Vive: Szmal, Sego - Buntić 2, Jurecki 9, Jachlewski 1, Zorman 1, Lijewski 3, Cupić, Strlek 3, Aquinagalde 2, Chrapkowski 1, Reichman 7, Kus, Paczkowski.
Karne: 7/11
Kary: 16 min.
Flensburg: Andersson, Moller - Karlsson, Eggert 1, Glandorf 2, Mogensen 1, Svan 8, Wanne, Djordić, Jakobsson, Toft Hansen 1, Gottfridsson 1, Lauge Schmidt 8, Mahe 6, Radivijević, Kozina.
Karne: 4/6
Kary: 16 min.
Kary: Vive - 16 min. (Kus - 6 min. i czerwona kartka; Buntić, Chrapkowski, Jurecki, Lijewski po 2 min.); Flensburg - 16 min. (Mahe, Lauge Schmidt, Toft Hansen po 4 min.; Kozina, Karlsson po 2 min.).
Sędziowie: Thierry Dentz i Denis Reibel (Francja).
Widzów: 4200.
Z Kielc Łukasz Wojtczak