Arkadiusz Kowalski zapewnił Olimpii zwycięstwo - relacja z meczu Olimpia Piekary - KSSPR Końskie

14. kolejka spotkań gr. B I ligi przyniosła powrót Olimpii na pozycję wicelidera. Podopieczni trenera Mariusza Gracki odnieśli dziewiąte zwycięstwo w rozgrywkach i wyprzedzili w tabeli ekipę ASPR Zawadzkie. O jeden punkt stopniała także strata piekarskiej siódemki do lidera, NMC Powen Zabrze.

Pierwsza połowa spotkania była widowiskiem bardzo wyrównanym, ale jednocześnie nudnym. W pewnym momencie można było odnieść wrażenie, że częściej zawodnicy schodzą z boiska z wykluczeniem, niż rzucają bramek. Obie ekipy raziły nieskutecznością i to zarówno w ataku pozycyjnym, jak i kontrataku. W zespole gospodarzy wyróżnić można jedynie za ten okres gry Mateusza Kostrzewę (100-procentowa skuteczność rzutów karnych), zaś wśród gości błyszczał wprowadzony z ławki rezerwowych Michał Jasiński. Młody skrzydłowy zastąpił nienajlepiej dysponowanego kolegę z drużyny i dość nieoczekiwanie to dzięki niemu przyjezdni mogli się cieszyć po pierwszych trzydziestu minutach z jednobramkowego prowadzenia.

Drugą odsłonę zdecydowanie lepiej rozpoczęli podopieczni trenera Rafała Przybylskiego, wypracowując sobie 2-3 bramkową przewagę, której to gospodarze z biegiem czasu nie potrafili odrobić. W końcu z linii siedmiu metrów pomylił się Kostrzewa, a szkoleniowiec gospodarzy coraz bardziej denerwował się na nieporadność w ataku swoich zawodników. Piekarzanom brakowało tego dnia zwłaszcza celnych rzutów z drugiej linii, które prezentował chociażby dobrze dysponowany Norbert Trojanowski wśród gości. Na dziesięć minut przed końcową syreną, kiedy konecczanie prowadzili 24:21, jeden z najbardziej doświadczonych piłkarzy Olimpii - Marcin Smolin - krzyknął na kolegów: "Panowie, mamy jeszcze dziesięć minut - to sporo czasu". Co niektórzy fani miejscowej drużyny od razu połączyli te słowa ze słynnymi już "15 sekundami" trenera kadry narodowej, Bogdana Wenty. I faktycznie, od tego momentu piekarzanie wzięli się za odrabianie strat. W 55. minucie po rzucie Kowalskiego było 24:25, ale po chwili Jasiński znów wyprowadził gości na dwubramkowe prowadzenie. Błyskawicznie odpowiedział Mateusz Płaczek (25:26), ale drużyna z Końskich nie dała za wygraną i 27. gola zdobył Arkadiusz Bąk. W 59. minucie rzut karny pewnie wykorzystał Smolin (26:27) i wśród miejscowych kibiców znów tliła się nadzieja na remis, bo o zwycięstwie wówczas chyba nikt już nie myślał.

To co działo się w 60. minucie meczu można śmiało przyrównać do cudownych wydarzeń ze spotkania Polska - Norwegia w niedawnych Mistrzostwach Świata. Kiedy na tablicy świetlnej widniało 59 minut i 35 sekund trener gospodarzy poprosił o czas. Po wznowieniu gry bramkę wyrównującą zdobył rzutem z biodra Tomasz Pakuła. Goście zdążyli jednak wyprowadzić szybką akcję od środka boiska, ale ostatecznie nie udało im się trafić do bramki młodego Damiana Kowalczyka. Ten dograł piłkę na środek boiska do Marcina Chojniaka, ale jeden z zawodników gości przytomnie sklinczował go, uniemożliwiając kontynuowanie ataku w samej końcówce. W końcu sędziowie odgwizdali koniec spotkania, ale piekarzanom należał się jeszcze rzut wolny za faul na wspomnianym Chojniaku. Odległość od bramki Rafała Ratuszniaka i szczelny mur koneckich zawodników nie przestraszył jednak Arka Kowalskiego, który zdecydował, że jednak rzuci. Niektórzy jego koledzy odradzali mu, aby przypadkiem nie trafił któregoś z gości w twarz, bo za takie zagranie groziłoby mu nawet wykluczenie w kolejnej kolejce. Kowalski odchylił się jednak i posłał piłkę obok muru, ta skozłowała jeszcze przed bramką i odbiła się od słupka. Golkiper KSSPR Końskie był takim obrotem sprawy całkowicie zaskoczony, podobnie jak sam strzelec. - Początkowo chciałem oddać piłkę rywalom, ale... coś mnie podkusiło - śmiał się po meczu rozgrywający Olimpii, którego koledzy z radości aż podrzucali do góry. - Wydaje mi się, że z przebiegu całego spotkania najlepszym wynikiem byłby remis, bo w drugiej połowie to goście dyktowali warunki gry - przyznał szczerze bohater sobotniego spotkania.

Olimpia Piekary - KSSPR Końskie 28:27 (13:14)

Olimpia: Szenkel, Kowalczyk - Płaczek 6, Kostrzewa 6 (5), Biernacki 4, Kowalski 4, Smolin 3 (1), Ignacik 2, Pakuła 2, Rosół 1, Janasz, Ogórek, Chojniak.

Kary: 6 minut.

KSSPR: Ratuszniak - Trojanowski 5, Jasiński 4, R. Napierała 4, Bąk 4, T. Napierała 4 (2), Smołuch 3, Iskra 2, Baturin 1, Rokita, Fiutek, Majchrzak, Kowal.

Kary: 10 minut.

Przebieg meczu:

I połowa: 1:0, 2:0, 2:1, 2:2, 3:2, 3:3, 4:3, 4:4, 5:4, 5:5, 6:5, 7:5, 7:6, 8:6, 8:7, 8:8, 9:8, 9:9, 10:9, 10:10, 11:10, 11:11, 12:11, 12:12, 13:12, 13:13, 13:14.

II połowa: 13:15, 13:16, 14:16, 15:16, 15:17, 15:18, 16:18, 16:19, 17:19, 17:20, 18:20, 18:21, 19:21, 20:21, 20:22, 20:23, 21:23, 21:24, 21:25, 22:25, 23:25, 24:25, 24:26, 25:26, 25:27, 26:27, 27:27, 28:27.

Źródło artykułu: