Gracze MMTS-u długo nie mogli przetrawić porażki doznanej w niedzielnym domowym meczu. Brązowe medale mieli na wyciągnięcie ręki - wystarczyło "tylko" zagrać podobnie jak w dwóch wcześniejszych zwycięskich spotkaniach. Po dogrywce Azoty wygrały jednak 25:24.
- W poniedziałek wspólnie oglądaliśmy ten mecz i cóż... Zagraliśmy bardzo słabo. Popełniliśmy aż 19 błędów, z których rywale wyprowadzili osiem bezpośrednich kontr, w tym bodaj trzy w dogrywce - wylicza Mroczkowski i dodaje: - Z takimi statystykami nie da się wygrać meczu.
Środowe spotkanie w Puławach będzie decydujące dla rywalizacji o brąz. Choć MMTS osiągnął już w tym sezonie wiele, to marzenia o zawieszeniu na szyi medali wyzwalają w graczach z Kwidzyna dodatkowe pokłady motywacji i siły.
ZOBACZ WIDEO Selgros mistrzem."Sezon pełen nerwów" (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
- Jedziemy teraz do Puław nie mając nic do stracenia. Sukces da nam występ taki, jak w sobotę w Kwidzynie. Azoty mają bardzo doświadczony skład, teoretycznie lepszy od nas. To jest jednak sport. Na parkiecie nie wygrywają zawodnicy, a drużyna. Jeśli zagramy konsekwentnie w ataku i twardo w obronie, to kibice z pewnością zobaczą dobre widowisko. To będzie bitwa - uważa Mroczkowski.
35-letni rozgrywający, dla którego może to być ostatni mecz w barwach MMTS-u zapewnia, że jego zespół zrobi wszystko, by odnieść zwycięstwo. - Tak Azotom, jak i nam bardzo zależy na medalu, ale to na rywalach ciąży presja. My jesteśmy czarnym koniem tego sezonu. Zrobiliśmy już niespodziankę, ale nie chcemy na tym spocząć. Gramy do końca - dodaje.