Era Rasmussena dobiegła końca. Są perspektywy przed kobiecą piłką ręczną
Nowego trenera, którym ma zostać 58-letni Leszek Krowicki czekają trudne decyzje. W reprezentacji Polski nie będą grały wiecznie doświadczone Iwona Niedźwiedź, Monika Stachowska czy Karolina Siódmiak. Urlop macierzyński ma natomiast Patrycja Kulwińska. O exodusie nie ma jednak mowy. Większość szczypiornistek czeka jeszcze wiele lat grania na wysokim poziomie.
W kadrze na ostatnie mistrzostwa świata znajdowało się wiele 27-28-letnich szczypiornistek (wśród nich jest przykładowo Kinga Achruk), które mogą dać jeszcze wiele drużynie. Kilka lat gry w kadrze czeka też 31-letnią Karolinę Kudłacz-Gloc, liderkę naszej kadry z ostatnich turniejów.
Do zespołu wchodzi też młode pokolenie. Wśród powołanych na ostatnie mecze eliminacyjne do mistrzostw Europy (po raz czwarty z rzędu zagramy na wielkim turnieju) były m.in. Joanna Drabik, Emilia Galińska, Aleksandra Zych, Monika Kobylińska, Katarzyna Janiszewska, Katarzyna Pasternak, Aleksandra Zimny, Weronika Kordowiecka, czy Aleksandra Rosiak. To one powinny w najbliższych latach brać na swoje barki ciężar wyniku reprezentacji. Co ważne, kadra będzie na pewno grała na grudniowych mistrzostwach Starego Kontynentu.
Co z tą ligą?
Podczas gdy Vive Tauron Kielce wygrywał Ligę Mistrzów, w Lidze Mistrzyń występował MKS Selgros. Lublinianki przegrały w fazie grupowej sześć spotkań i pożegnały się z rozgrywkami. Co prawda MKS Selgros ponownie mistrzostwo Polski, jednak przewaga tej drużyny w stosunku do kolejnych zespołów nie była tak duża, jak przed laty.
W Polsce jest obecnie 5-6 zespołów na podobnym poziomie i w konfrontacji tych drużyn żaden wynik nie jest wielką sensacją. Niestety wydaje się, że jest to równanie w dół. W kobiecej piłce ręcznej brakuje sponsorów, którzy chcieliby dać miliony złotych na dyscyplinę. Pojedyncze zawodniczki, jak choćby w ostatnim czasie Emilia Galińska, wyjeżdżają do innych państw rozwijać swoje kariery.
Sytuacja ligowa przypomina to, co 10-12 lat temu było wśród mężczyzn. Z pewnością klub, który byłby lokomotywą dla całej ligi, jest tym, co mogłoby przenieść PGNiG Superligę kobiet na wyższy poziom. Próby budowania nowej historii są widoczne w Szczecinie, Gdyni czy Elblągu. Aby wznieść kobiecą piłkę ręczną na kolejny szczebel, potrzebne są jednak nieporównywalnie większe pieniądze.
Michał Gałęzewski