W pierwszym dniu turnieju Azoty Puławy zmierzyły się z czwartym zespołem ligi austriackiej, UHK Krems. Brązowi medaliści mistrzostw Polski od początku przystąpili do gry mocno zmotywowani i po pierwszej połowie prowadzili 17:11. Na skrzydle świetnie spisywał się Czech Jan Sobol, a rzutami z dystansu rywalom dawał się we znaki Nikola Prce. Austriacki zespół stać było tylko na minimalne zmniejszenie strat w drugiej połowie i ostatecznie podopieczni Marcina Kurowskiego triumfowali 32:27.
Sobotnie stracie z trzecią siłą słowackiej Ekstraligi, Spartą Hlohovec miało do przerwy bardziej wyrównany przebieg. Po pierwszych dwóch kwadransach gry był remis 13:13. Dopiero w drugiej połowie Azoty udowodniły swą wyższość, głownie dzięki doskonałej grze obronnej. W tej części gry puławianie stracili tylko 8 bramek i ostatecznie zwyciężyli 29:21. Skutecznością ponownie błysnął Prce, który w tym meczu dziewięciokrotnie wpisał się na listę strzelców.
Ostatni, niedzielny mecz z HC Zubri miał zadecydować o triumfie w Valassky Cup 2016. Spotkanie gospodarzy turnieju z faworytem do wygranej w całej imprezie było faktycznie najciekawszym meczem czeskiego turnieju. Do przerwy jedną bramką prowadzili gracze z Lubelszczyzny, a o ich porażce przesądziło ostatnie pięć minut meczu. Wówczas na dwubramkowe prowadzenie wysforowali się Czesi, którzy mimo wysiłków gości zdołali utrzymać minimalne prowadzenie do końcowej syreny.
- Bardzo pożyteczny turniej, który pozwolił nam na przećwiczenie wszystkich wariantów defensywnych - powiedział trener Azotów, Marcin Kurowski, za pośrednictwem profilu klubu na jednym z portali społecznościowych.
ZOBACZ WIDEO Fatalne warunki treningowe Anity Włodarczyk (źródło TVP)
{"id":"","title":""}