Zeszłoroczna przygoda Pogoni Baltica Szczecin w rozgrywkach Pucharu EHF skończyła się na 4 spotkaniach. Tym razem ma być inaczej, choć wcale nie lżej. Na początek szczecinianki czeka wyjazdowa potyczka z Galiczanką Lwów. Jak się okazuje, oba spotkania odbędą się na Ukrainie. O powody takiego stanu rzeczy zapytaliśmy Przemysława Mańkowskiego, prezesa klubu ze Szczecina.
- Na tym etapie rozgrywek szukaliśmy optymalnego rozwiązania po względem logistycznym i finansowym. Koniec końców, na prośbę klubu Galiczanka, oba mecze zagramy we Lwowie - rozwiał w rozmowie z portalem WP SportoweFakty wszelkie spekulacje działacz.
- Szczecin i Lwów łączą specjalne relacje związane z nazwą Pogoń, która to wywodzi się właśnie ze Lwowa. Stąd też wyjazd naszej drużyny w tamte rejony jest bardzo sentymentalny. Mamy niezwykle miłe wspomnienia z ostatniego wyjazdu. Miedzy innymi w ten sposób chcemy rozwijać naszą wzajemną sympatię i pielęgnować wieloletnią tradycję kulturową obu miast - powiedział na koniec Mańkowski.
Pierwsze spotkanie pomiędzy Galiczanką a Pogonią przewidziano na 17 września (godz. 15.00). Rewanż odbędzie się dzień później już o godzinie 14.00. Zwycięzca tej pary spotka się z lepszą drużyną wyłonioną pomiędzy Lugim HF a Nykøbingiem Falster.
ZOBACZ WIDEO: Anita Włodarczyk propogatorką biegania w Racocie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Kasa ma się zgadzać od klubów a w drugą stronę i dla kibiców wielkie g
Czytaj całość