Na inaugurację PGNiG Superligi Wybrzeże Gdańsk zmierzyło się z Vive Tauronem Kielce. - O punkty było kolosalnie ciężko. Ten mecz mieliśmy potraktować jako okazja do zebrania doświadczenia. Chcieliśmy sprawdzić się na tle klasowego rywala. Moim zdaniem troszkę nam się to nie udało. Nikt tu na nas nie krzyczał, mieliśmy robić swoje i realizować założenia - zauważył Damian Kostrzewa.
- Może ręce drżały za bardzo? Publika dopisała i liczę na to, że po takim meczu z jednym z najlepszych przeciwników pójdziemy dalej i z pozornie łatwiejszymi przeciwnikami będziemy grali lepiej - wyraził nadzieję skrzydłowy gdańskiego klubu, który wrócił do swojego miasta po latach gry w innych ośrodkach.
Czy nie było tak, że gdańszczanie rozpoczęli spotkanie ze zbyt dużym respektem do przeciwnika? - Na pewno od początku mieliśmy nisko pochylone głowy, a także za dużo przestojów w grze. Zamiast grać tego, co potrafimy na treningach. Vive nie ułatwiało nam zadania, ale mam nadzieję, że cenna lekcja zaowocuje - stwierdził Kostrzewa.
Otoczka sobotniego spotkania była niezwykła. - To fajna inicjatywa, że naszej drużynie przypadła możliwość rozpoczęcia nowej PGNiG Superligi. To już jednak za nami. Teraz patrzymy na kolejnego przeciwnika, bo tam już po prostu musimy zdobywać punkty - podkreślił Damian Kostrzewa.
W sobotę na mecz przyszło 5 200 widzów, co jest rekordem frekwencji na meczach piłki ręcznej na Pomorzu. Celem Wybrzeża jest teraz ściąganie kibiców na mecze tego klubu, niezależnie od rywala. - Musimy zbudować swoją markę. Mamy do tego idealne warunki. Przede wszystkim musimy wygrywać, a wtedy kibice będą ciekawi tej drużyny. Staramy się, by tak właśnie było - dodał.
ZOBACZ WIDEO: Kometka na Narodowym (źródło TVP)
{"id":"","title":""}