Były zawodnik Füchse Berlin przez ostatnie lata zmagał się z urazem barku, który zahamował jego karierę. Już w poprzednim sezonie pomagał zespołowi z najstarszego miasta w Polsce. Miał duży udział przy tworzeniu zespołu, a od nowego sezonu będzie odpowiadał za jego wyniki.
- To nie było trzymanie w tajemnicy - mówi Bartłomiej Jaszka. - Nie było wiadomo, kiedy będę mógł wrócić na parkiet. Pod koniec tygodnia udało się załatwić wszystkie papiery i nie było przeszkód - dodaje grający szkoleniowiec MKS-u
Jaszka zadebiutował w meczu przeciwko swojemu macierzystemu zespołowi. Inauguracja sezonu wypadła okazale, bowiem kaliszanie okazali się lepsi od derbowego rywala. - Najważniejsze, że wygraliśmy ten mecz. Obrona zagrała bardzo dobrze, bramkarz w pierwszej połowie również. W drugiej miał już utrudnione zadanie, bo nie było takiej współpracy w obronie. Pod koniec meczu wyglądało to już trochę lepiej - ocenił swoich podopiecznych.
Co ciekawe, wychowanek Ostrovii w niedzielę mógł grać właśnie w zespole gości. - Rozmowy były, ale wyszły jak wyszły - ucina krótko.
Już w pierwszym meczu Jaszka pokazał kilka efektownych wejść. Mecz zakończył z dorobkiem 4 trafień. Jego gra może być zupełnie nową jakością na zapleczu Superligi. - To się okaże. Mam większe doświadczenie niż niektórzy chłopacy, ale będzie w tej lidze kilku starszych ode mnie. Po prostu będę starał się pomóc zespołowi. To reszta musi grać, nie ja. Miałem taką nadzieję, że to będzie taki mecz, jak w pierwszej połowie i nie będę musiał grać - kończy.
ZOBACZ WIDEO Życzliwość ważniejsza niż język. Oto wsparcie paraolimpijczyków w Rio (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Brawo :)