Puchar EHF: Szczecinianki przegrały we Lwowie, ale pozostały w grze o awans

WP SportoweFakty / Oskar Błaszkowski
WP SportoweFakty / Oskar Błaszkowski

Szczypiornistki Pogoni Baltica Szczecin musiały uznać wyższość swoich rywalek z Ukrainy w pierwszym meczu Pucharu EHF. Galiczanka Lwów wygrała 24:22. O wyniku zdecydował słabszy początek ze strony Polek.

Zawodniczki ze Szczecina nie zdołały odnieść zwycięstwa na parkiecie we Lwowie. O losach meczu zdecydował sam początek zawodów. Miejscowe potrafiły skutecznie kontrować. W pewnym momencie prowadziły nawet 6 trafieniami. Zabrakło im jednak sił i Polki odrobiły znaczną część strat.

Pierwsze minuty meczu pomiędzy Galiczanką Lwów a Pogonią Baltica Szczecin nie były dla gości zbyt dobre. Przyjezdne popełniały proste błędy w ataku. Szwankowała u nich skuteczność, a i obrona nie wyglądała tak dobrze. Te drugie już tak się nie myliły. Wykorzystywały nadarzające się kontry i po 10 minutach prowadziły już 6:1. Na nic zdał się czas dla Adriana Struzika. Wciąż czegoś brakowało. Trudne do zatrzymania były: Nataliia Volovnyk oraz Natalya Turkalo.

Co ciekawe, w dalszej części meczu sytuacja zaczęła się odwracać. Nieodzowna okazała się być pomoc ze strony Adrianny Płaczek. Jej koleżanki z drużyny lepiej ustawiały się w obronie. Wykorzystywały też rzuty karne. W poczynania gospodyń zaczęła się wkradać nerwowość. Pudłowały na potęgę, popełniając przy tym proste błędy. Szczecinianki zmniejszyły stratę do przeciwnika na 10:8 (26 min.). Końcówka pierwszej połowy przyniosła kolejną serię pomyłek.

Początek drugiej odsłony wyglądał niemalże identycznie jak we wstępnej fazie widowiska. Zawodniczki Galiczanki odskoczyły na 3 bramki (36 min. 15:12) i zaczęły kontrolować boiskowe wydarzenia. U gości wciąż mnożyły się błędy. Pogoń Baltica nie rzuciła bramki przez 10 minut. Niemniej miejscowe nie do końca z tego skorzystały. W drużynie ze Lwowa dobrze prezentowała się Maryna Konovalova - zdobywczyni 5 goli.

ZOBACZ WIDEO Sądny dzień polskich koszykarzy. Mecz w "rozgrzewkowej hali" i... niedopompowane piłki (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

W ostatnim kwadransie w bramce przypomniała o sobie 22-letnia Yelyzaveta Hilyazetdinova. Świetnie spisywała się przy rzutach karnych, które wykonywały co rusz to inne piłkarki ręczne Pogoni. Lwowianki dopadł w końcu impas. Wyraźnie brakowało im sił. Tym razem to one nie trafiły do polskiej bramki przez 10 minut. Tablica świetlna wskazała wówczas stan 22:20. Na kilka minut przed końcem spotkania Ukrainki się odblokowały i już nie dały sobie wydrzeć zwycięstwa.

Galiczanka Lwów - Pogoń Baltica Szczecin 24:22 (11:9)

Galiczanka: Gladun, Hilyazetdinova - Davydyants, Dorozhivska 2, Konovalova 5, Kosyk, Markevich 2, Parandii, Poliak, Sabova 1, Savchyn 4, Sidletska, Smolinh, Stryukova, Turkalo 4, Volovnyk 6.
Karne: 2/4
Kary: 10 min. (Volovnyk, Smolinh, Sabova - 2 min., Sidletska - 4 min.)

Pogoń Baltica: Płaczek, Wierzbicka - Bancilon 5, Buratto 3, Cebula 2, Costa, Głowińska, Jedziniak, Kochaniak, Koprowska, Królikowska 5, Noga 1, Szczecina 2, Jaszczuk, Zawistowska 3, Zimny 1.
Karne: 4/7
Kary: 6 min. (Noga, Szczecina, Zimny - 2 min.)

Sędziowie: Budzak, Zahradnyk (Słowacja).
Delegat EHF: Ivanovic (Serbia).
Widzów: 500.

Źródło artykułu: