Zagłębie prowadziło w miarę wyrównaną walkę zaledwie przez kilka pierwszych minut spotkania. Później nastąpił już odjazd ekspresu z napisem Azoty Puławy. - Tak naprawdę mecz skończył się już w 20-25 minucie pierwszej połowy, gdzie rywal wyszedł na dziesięciobramkowe prowadzenie. To doświadczony zespół, który zwłaszcza we własnej hali nie zwykł trwonić takiej przewagi. W drugiej połowie jeszcze ją powiększyli. Musimy się przyjrzeć temu spotkaniu na spokojnie, myślę jednak, że w którymś momencie zawiodła nas skuteczność i to była główna przyczyna porażki - ocenił Michał Stankiewicz.
- Azotom wychodziło w tym meczu niemal wszystko, a my nie potrafiliśmy zdobyć bramki z dogodnych sytuacji. Poza tym na początku drugiej połowy mieliśmy w ogóle problem z dochodzeniem do pozycji rzutowych, stąd taki wynik. Zagraliśmy dziś dużo słabiej niż zazwyczaj - dodał rozczarowany.
Obrotowy Zagłębia nie dopatruje się przyczyn porażki w sferze mentalnej, w końcu przez ostatnie lata Miedziowi toczyli z puławianami zacięte spotkania, kończone najczęściej remisem. - Chyba jednak odbija nam się czkawką granie co dwa dni. Nie mamy tak szerokiej kadry jak Puławy, gdzie każdy może zagrać w meczu po piętnaście minut i zmęczenie jest mniejsze.
[color=black]ZOBACZ WIDEO Jerzy Janowicz: nie jest fajnie, kiedy kibice mnie obrażają
[/color]