Odmienne oblicze zaprezentowała w ostatnim spotkaniu w Szczecinie Energa AZS Koszalin z Pogonią Baltica. Po dobrej pierwszej połowie, przegranej 13:16, w drugiej Akademiczki zagrały trochę poniżej swoich możliwości. - Tak naprawdę szkoda tej drugiej połowy meczu. Nie ustrzegłyśmy się błędów w obronie - stwierdziła Joanna Chmiel.
Jedna z najbardziej doświadczonych koszalińskich zawodniczek nie potrafiła wskazać jednoznacznej przyczyny słabszej postawy swojego zespołu po zmianie stron. - Trudno mi powiedzieć, z czego to wynikało, czy może zabrakło nam sił. Za dużo straciłyśmy bramek, a za mało ich rzuciłyśmy, aby nawiązać wyrównaną walkę w drugiej połowie - przyznała.
W obu połowach wyróżniała się Monika Michałów. W pierwszej była wręcz zabójczo skuteczna, w drugiej często się myliła wyrzucając kilkukrotnie piłki w aut. - Niestety, takie sytuacje się mszczą. Zawodniczki ze Szczecina bardzo sprawnie wyprowadzały kontry, bezlitośnie wręcz - dodała rozgrywająca Energi.
- Tak sobie myślę, że trudno było tutaj grać. Każda z nas na pewno chciała. W drugiej połowie, im zespół Pogoni bardziej odskakiwał, tym bardziej my chciałyśmy nadgonić. Ręce się bardziej trzęsły i z tego brały się te błędy - kontynuowała wątek Chmiel.
ZOBACZ WIDEO: 38. Maraton Warszawski: wszystko zapięte na ostatni guzik (Źródło: TVP S.A.)
{"id":"","title":""}
Bardzo mało było też gry skrzydłami, z czego w poprzednim sezonie Energa słynęła. - Myślę, że koleżanki nie dostają tak dużo piłek w tempo, aby sytuacja bramkowa była dla nich komfortowa. Wiadomo, że w bramce stoi bramkarz, więc też trzeba jeszcze pokombinować, aby go pokonać. Uważam, że te sytuacje dla skrzydłowych nie są komfortowe. Tak było przynajmniej w meczu w Szczecinie - skwitowała na koniec środkowa rozgrywająca.
W następnej kolejce Energetyczne zmierzą się na własnym terenie z Vistalem Gdynia, a więc kolejnym zespołem z medalowymi aspiracjami.