Ostatecznie Wybrzeże Gdańsk przegrało z Orlen Wisłą Płock 25:36. - Bardzo dziękuję za to spotkanie płocczanom. Mam wrażenie, że toczyło się ono w przyjaznej atmosferze. Nie było jednak punktów do wzięcia - zauważył Marcin Lijewski, którego drużyna przed spotkaniem z wicemistrzami Polski była skazywana na porażkę.
W pewnych momentach gdańszczanie potrafili jednak powalczyć z eksportową drużyną PGNiG Superligi. - Chcieliśmy się pokazać z jak najlepszej strony i były dobre momenty zarówno w pierwszej, jak i w drugiej połowie, gdy gra toczyła się w takim kierunku, w jakim byśmy sobie życzyli. Gubimy się jednak, to wina młodości - stwierdził 251-krotny reprezentant Polski, który prowadzi Wybrzeże wraz z Damianem Wleklakiem.
W dalszej fazie spotkania Orlen Wisła nie dała się do siebie zbliżyć beniaminkowi. - Zespół z Płocka przemeblował obronę. Zaczął nią szachować i wyrwało nam to płynność w grze. Nie potrafiliśmy znaleźć swojego miejsca. Wynik jest jaki jest. Cieszę się, że nikomu nic się nie stało. Walczymy o inne cele i będziemy się teraz przygotowywać do kolejnego meczu. Orlen Wiśle życzę powodzenia - dodał Lijewski.
Drugi raz z rzędu przed własną publicznością gdańszczanie dostali karę za nieprzepisową liczbę zawodników na boisku. - To była dziwna sytuacja. Dostaliśmy karę i wzięliśmy czas. Ustawiliśmy zagrywkę w ataku, a w takich sytuacjach w osłabieniu zawsze ściągamy bramkarza. Podczas przerwy bramkarze omawiają jednak swoje rzeczy we własnym gronie i doszło do niedopatrzenia. Artur Chmieliński się pogubił. Trudno winić kogokolwiek za tę sytuację. Jesteśmy młodym, szalonym zespołem i płacimy frycowe - wyjaśnił trener.
ZOBACZ WIDEO Jarosław Hampel: Trudno to nawet nazwać sezonem