Joanna Kozłowska: Przy takiej publiczności był pewien stres

Vistal nie poradził sobie w Szczecinie z Pogonią Baltica. Do przerwy podopieczne Pawła Tetelewskiego prowadziły 12:9, po zmianie stron gdynianki nie były już tym samym zespołem. Pierwsza porażka lidera w Superlidze 19:24 stała się faktem.

Lider tabeli PGNiG Superligi Kobiet z Gdyni bardzo dobrze rozpoczął środowe (zaległe z 3. kolejki) spotkanie z Pogonią Baltica Szczecin. Przyjezdne prezentowały się przede wszystkim znakomicie w formacji defensywnej. Między innymi dzięki postawie Małgorzaty Gapskiej zespół prowadził do przerwy już 12:9.

Jak przyznała Joanna Kozłowska, w szatni nie było spokojnie, a przebieg pierwszej połowy nie uśpił czujności jej drużyny. - Spokoju w szatni nigdy nie ma, ponieważ jest szybka analiza tego, co już się zdarzyło i chęć kontynuacji tej gry - stwierdziła rozgrywająca.

- Co się stało? Wynik wciąż był sprawą otwartą. To jest piłka ręczna, wszystko się może wydarzyć. Po zmianie stron na pewno nie zmieniło się nasze nastawienie. Nie uwierzyłyśmy też zbyt szybko, że ten mecz będzie dla nas zwycięski - dodała zdobywczyni 2 bramek.

Vistal w drugiej połowie stracił jednak swój podstawowy atut, czyli wysoką skuteczność. Przez kwadrans podopieczne Pawła Tetelewskiego dołożyły raptem 4 trafienia. Pogoń Baltica zaczęła sukcesywnie odrabiać straty i w tym czasie z 10:14 zrobiło się 17:16. - Wynik nie był wysoki. Obrona u nas dobrze funkcjonowała. Na pewno zabrakło tej skuteczności - oceniła zawodniczka.

Zmęczenie, jej zdaniem, nie odegrało żadnej roli. Wskazała za to na inny aspekt. - Przy takiej publiczności na pewno zapanował pewien stres. To był mecz na szczycie. Mamy jednak szeroką ławkę. Każda, która wchodzi, daje z siebie wszystko. Moim zdaniem głównym czynnikiem naszej porażki była przede wszystkim skuteczność - skwitowała na koniec Kozłowska.

ZOBACZ WIDEO Nowiński: ten styl biało-czerwonych... Jestem zaskoczony (źródło: TVP SA)

{"id":"","title":""}

Źródło artykułu: