To my jesteśmy przed nimi w tabeli - rozmowa z Michałem Waszkiewiczem, zawodnikiem MMTS-u Kwidzyn

W pierwszym meczu ostatniej kolejki Ekstraklasy piłkarzy ręcznych AZS AWFiS Gdańsk pokonał MMTS Kwidzyn 24:21. W tym spotkaniu doszło do rodzinnego pojedynku, gdyż przeciwko drużyni Daniela Waszkiewicza grał jego syn - Michał.

Michał Gałęzewski: Jak ci się grało przeciwko zespołowi prowadzonemu przez twojego ojca?

Michał Waszkiewicz: Tak jak zawsze, dla mnie to nic nowego. Był to mecz jak każdy inny i do zdobycia były tylko dwa punkty.

Rozmawialiście w domu przed tym meczem?

- Było spokojnie. Dopiero co przyjechałem z Kwidzyna, trochę sobie pożartowaliśmy i to wszystko.

Bardziej było jednak do śmiechu twojemu ojcu...

- Tak, ale to my jesteśmy przed nimi w tabeli (śmiech, dop.red.).

Przegraliście w Gdańsku. Nie jest to niespodzianką?

- Według mnie nie jest to niespodzianka. Przyjechaliśmy w mocno okrojonym składzie. Gdańsk już niejednego faworyta pokonał, gra coraz lepiej i jest coraz lepszą drużyną.

Przez pierwszych 17 minut drugiej połowy zdobyliście zaledwie dwie bramki...

- Wyszliśmy z takimi założeniami z szatni, że będziemy grać spokojnie, w pierwszych akcjach idziemy z kontry i rzucamy z drugiej linii. Nie wiem dlaczego się to nie udało.

Zamierzasz kiedyś wrócić do Gdańska?

- Bardzo bym chciał, ale na razie jest to mało prawdopodobne.

A jak wspominasz czasy gry w Wybrzeżu?

- Bardzo fajnie i życzyłbym sobie tego, żeby te czasy kiedyś wróciły, ale na razie niestety się na to nie zapowiada.

W 35 minucie odniosłeś uraz. Co się stało?

- Dostałem lekko w brzuch, lekko zabrakło mi tchu. Takie momenty się zdarzają.

Które miejsce Kwidzyn zajmie na koniec sezonu?

- Oby jak najwyższe.

Komentarze (0)