Michał Gałezewski: Co zadecydowało o waszej porażce w meczu z Ruchem?
Aleksandra Jędrzejczyk: Niestety zagrałyśmy w drugiej połowie słabiej, niż w pierwszej. Gorzej szło nam w obronie i nie trafiałyśmy wielu stuprocentowych sytuacji sam na sam. Właśnie to zadecydowało o tym, że przegrałyśmy.
Po raz kolejny dobrze wykonywałaś jednak rzuty karne...
- Owszem. Udało mi się zachować stuprocentową skuteczność przy wykonywaniu rzutów karnych, jednak nie mogę powiedzieć, że przychodzi mi to łatwo. Aby uzyskać taki efekt poświęcam temu sporo czasu zarówno podczas treningu, jak i po.
Za czasów trenera Cieplińskiego na parkiet wchodziła cała kadra. Tym razem grało was bardzo mało, bo przez całe spotkanie praktycznie siedem zawodniczek z pola. Dopiero pod koniec wyszły dwie kolejne...
- Też mi się wydaje, że grało nas troszkę mało. Dla naszego trenera był to pierwszy mecz w Ekstraklasie i w mojej opinii zmiany mogły być przeprowadzone odrobinę inaczej. Myślę jednak, że w późniejszym czasie się to zmieni i trener zaufa większości zawodniczek, dzięki czemu przez cały mecz będzie rotacja w składzie.
Co się stało pod koniec meczu, że pomimo prowadzenia mecz zakończył się taką porażką?
- Jak już wspomniałam, przez ostatnich dziesięć minut nie wychodziły nam sytuacje stuprocentowe, dodatkowo zbyt mocno się zagotowałyśmy, gdyż chciałyśmy wygrać ten mecz. Niestety nam to nie wyszło. Jesteśmy jednak jeszcze juniorkami i jako młody zespół mamy prawo do takich błędów. Mimo wszystko jest nam bardzo przykro, że przegrałyśmy ten mecz, gdyż wygrana była bardzo blisko.
Jeżeli udałoby się wygrać, to bezpieczne dziewiąte miejsce byłoby bardzo prawdopodobne...
- Tak, jednak jest jeszcze jeden mecz w Chorzowie. Liczę, że damy radę wygrać na wyjeździe.
Ostatnio brałaś udział w zgrupowaniu kadry juniorek. Co sądzisz o swojej grze w Czechach?
- Nie mogę się pochwalić wielkimi wyczynami, gdyż w przeciągu turnieju rzucałam praktycznie tylko rzuty karne i mało rzucałam z gry. Zawsze mogło być lepiej. Liczę że na eliminacjach do Mistrzostw Europy punktować będę nie tylko z linii siódmego metra, ale i ze skrzydła bądź kontrataku.
No właśnie, przed wami eliminacje w Danii. Pokażesz się tak z dobrej strony?
- Mam taką nadzieję i bardzo w to wierzę. Moim celem jest to, aby dobrze zaprezentować się na światowych parkietach. Liczę na to, że mi to wyjdzie. Gra w reprezentacji jest bowiem ważna i można się tam sporo nauczyć.
Przed wami bardzo trudny tydzień, gdyż macie zaplanowanych pięć meczów finałowych Mistrzostw Polski Juniorek oraz spotkanie ligowe w piątek...
- Będzie to bardzo ciężki tydzień. Jeszcze nie wiadomo, czy będzie mecz w piątek, bo miałyśmy grać w Gdańsku w przerwie w Mistrzostwach Polski. Da się jednak wszystko pogodzić i uważam, że damy radę.
Grałaś już kiedyś tyle meczów z rzędu?
- Szczerze powiedziawszy nie, to będzie pierwszy raz (śmiech).
Wytrzymacie kondycyjnie ten maraton?
- Uważam, że jesteśmy dobrze przygotowane kondycyjnie i myślę, że damy radę. Wiadomo jednak, że musi być więcej zmian. Jeżeli będziemy grać tylko siódemką, to nie damy rady wytrzymać tylu meczów.
AZS AWFiS Gdańsk jest aktualnym wicemistrzem Polski. Czy uważasz, że w Gdańsku uda się odbudować drużynę?
- Mam wielkie nadzieje, że uda się odbudować piłkę ręczną w Gdańsku. Nie znam jednak recepty na to co trzeba zrobić, by się to udało. Przede wszystkim trzeba nam pomóc, bo jesteśmy teraz w bardzo trudnej sytuacji. Mamy na głowie maturę i Mistrzostwa Polski Juniorek, które są dla nas ważne, bo w przypadku zwycięstwa osiągniemy klasę mistrzowską, co dla niektórych będzie przepustką na studia. Chcemy się ponadto utrzymać w Ekstraklasie. To, że drużyna juniorek gra i czasem nawet wygrywa, coś znaczy. Działacze powinni zainwestować w nas jakieś pieniądze, bo jeżeli ich nie ma, to na dobrą sprawę nie ma grania.
Czy według ciebie uda się powtórzyć sukces sprzed roku na elbląskich Mistrzostwach Polski Juniorek? Czy to, że gracie w Ekstraklasie wam pomoże w odniesieniu kolejnego zwycięstwa? Jakich zespołów się najbardziej obawiasz?
- Według mnie szanse na powtórzenie osiągnięcia sprzed roku są bardzo duże. Wtedy udało nam się wygrać Mistrzostwa Polski. Myślę, że gra w ekstraklasie ma swoje plusy jak i minusy. Całkiem inaczej gra się w juniorkach i w seniorkach, Wiadomo, że w seniorkach musimy grać mocniej w obronie, gdyż jesteśmy troszkę słabsze fizycznie. Za to w juniorkach otrzymujemy bardzo dużo kar właśnie za ostrą grę. Reasumując sądzę, iż gra w Ekstraklasie bardziej nam pomoże, niż zaszkodzi. Mamy ciężką grupę, wszystkie zespoły są trudnymi przeciwnikami. W szczególności w meczu z Kielcami będziemy musiały się wykazać.
Można powiedzieć, że dzięki temu, że z zespołu odszedł cały jego trzon mogłaś zacząć grać w Ekstraklasie. Wcześniej byłaś w kadrze, ale nie grałaś nawet epizodów...
- Taka prawda, nie udawało mi się wejść na ławkę. Dla mnie byłoby jednak bardziej motywujące, gdybym weszła w takiej drużynie, w której grałyby seniorki i obok siebie miałabym doświadczone zawodniczki. Byłoby to dla mnie wielkie wyróżnienie, ale i ta sytuacja dała mi wielką szansę, aby pokazać się na boisku. Myślę, że wyjdzie nam to na dobre. W końcu ogrywamy się, poznajemy inne style gry. Seniorki z którymi gramy są mocniejsze fizycznie i ta gra wyjdzie nam jak najbardziej na plus.
Mimo, że nie jesteś doświadczoną zawodniczką na parkietach Ekstraklasy, to w dwóch poprzednich meczach zdobyłaś łącznie 15 bramek, przyczyniając się do zwycięstwa z AZS-em Warszawa. Zostałaś też wybrana do siódemki kolejki portalu SportoweFakty.pl. Skąd ta wysoka forma?
- Szczerze mówiąc w tamtych spotkaniach grałam bardziej na luzie. Starałam się nie stresować przed meczem i po prostu robić swoje. To klucz do sukcesu, gdyż gdy się nie myśli zbyt wiele o wyniku, a po prostu się gra, wtedy wszystko lepiej wychodzi. Znalezienie się w siódemce kolejki to oczywiście ogromne wyróżnienie dla mnie i liczę, że kiedyś jeszcze mnie coś takiego spotka.
Czy po pierwszych średnio udanych meczach w lidze spodziewałaś się, że będziesz w stanie rzucać tyle bramek w Ekstraklasie?
- Nie spodziewałam się, że tak szybko to nastąpi. Większość zawodniczek przeciwko którym gram, a nawet z którymi gram w drużynie przewyższa mnie warunkami fizycznymi. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko grać i zostawiać serce na boisku. To na jakim etapie aktualnie jestem, w dużej mierze zawdzięczam mojemu pierwszemu trenerowi - Adrianowi Struzikowi, któremu chciałabym podziękować.
Chciałabyś zostać w Gdańsku na przyszły sezon?
- Nie mam pojęcia co się zdarzy. Oczywiście są tutaj moim najbliżsi, przyjaciele, dom. Chciałabym tu grać, ale nie wiem jak będzie wyglądała sytuacja całej drużyny. Jeżeli jej nie będzie, to będę musiała iść gdzie indziej.