Biorąc pod uwagę poczynania obu drużyn w rundzie wstępnej, Rumunki były zdecydowanymi faworytkami drugiego niedzielnego (11.12) spotkania w Helsingborgu. Pozostawiły one po sobie bardzo korzystne wrażenie podczas rywalizacji w grupie D. Pokonały reprezentacje Rosji i Chorwacji oraz minimalnie uległy Norweżkom. Drugą fazę mistrzostw Europy rozpoczęły z 2 punktami.
Bez żadnej zdobyczy przystąpiły do niej natomiast Węgierki. Podopieczne Kima Rasmussena wywalczyły awans rzutem na taśmę, pokonując w ostatnim spotkaniu grupy C Czarnogórę 21:14. Na ich sukces zapracowała w nim przede wszystkim bramkarka Kinga Janurik, broniąca z 59-procentową skutecznością.
25-letnia zawodniczka doznała jednak w tym pojedynku urazu, który wyeliminował ją z udziału w konfrontacji z Rumunkami. Zastępujące ją Eva Kiss i Melinda Szikora od początku były bezradne wobec kolejnych rzutów rywalek. Błyskawicznie dała im się we znaki ich największa gwiazda - Cristina Neagu. Nie od razu zaczęła ona jednak samodzielne bombardowanie bramki.
W pierwszych fragmentach rywalizacji koncentrowała się na dogrywaniu piłek do koła, a z jej podań regularnie korzystała Oana Manea. Kiedy obrotowa miała już na swoim koncie 3 gole, Neagu wzięła ciężar zdobywania kolejnych trafień na siebie. Przy węgierskiej obronie 6-0 czuła się niezmiernie komfortowo, bezlitośnie wykorzystując dużą przestrzeń pozostawianą przez rywalki. Przed przerwą oddała 9 rzutów, z których 7 zakończył swój lot w siatce (78 procent). Węgierki nie miały natomiast w swoich szeregach żadnej wyróżniającej się postaci, przez co na półmetku przegrywały już 9:15.
ZOBACZ WIDEO Nokaut Napoli, piękny gol Zielińskiego! Skrót meczu Cagliari Calcio - SSC Napoli [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]
I ani przez moment drugiej połowy nie dały po sobie poznać, że są w stanie choćby w lekkim stopniu uprzykrzyć życie rumuńskim szczypiornistkom. Wysoka przewaga w ogóle nie uśpiła czujności zawodniczek Ambrosa Martina, które najpierw pewnie kontrolowały, a następnie powiększały swoją przewagę.
Kwadrans gry po przerwie wystarczył Neagu, by móc pochwalić się dwucyfrową liczbą zdobytych bramek. Nie była ona już jednak tak widoczna jak w pierwszej części, ponieważ bezdyskusyjna kontrola nad losami widowiska pozwalała również rozwinąć skrzydła jej koleżankom. Węgierskie kadrowiczki nie miał po swojej stronie żadnych argumentów. Popełniały dużo prostych błędów, a w końcowych minutach dodatkowo pogrążyła je Paula Ungureanu. Doświadczona rumuńska bramkarka zanotowała po wejściu z ławki kilka spektakularnych obron, które przyczyniły się do zwycięstwa jej drużyny 29:21.
ME 2016, gr. II:
Węgry: Kiss (3/12 - 25 proc.), Szikora (6/25 - 24 proc.) - Gorbicz 3 (1/1), Klivinyi 3, Kovacs 3, Triscsuk 3, Erdosi 2, Hornyak 2, Lukacs 2, Bodi 1, Meszaros 1, Schatzl 1, Kisfaludy, Szekeres
Karne: 1/1
Kary: 6 min. (Szekeres - 4 min., Klivinyi - 2 min.)
Rumunia: Dedu (7/22 - 32 proc.), Ungureanu (3/9 - 33 proc.) - Neagu 10, Buceschi 5 (4/5), Manea 4, Chiper 3, Udristioiu 3, Florica 1, Geiger 1, Pintea 1, Zamfirescu 1, Chintoan, Iuganu, Laslo, Szucs, Zamfir
Karne: 4/5
Kary: 6 min. (Geiger, Pintea, Udristioiu - po 2 min.)
Sędziowie: Peter Brunovsky, Vladimir Canda (Słowacja)
Widzów: 2236.
Bez historii. Rumunki szybko odskoczyły na kilka bramek i tak zostało. U Czytaj całość