Piłka ręczna to sport, który w sercach Francuzów zajmuje trzecie miejsce, za futbolem i rugby. W dniu startu turnieju podopieczni Didiera Dinarta widoczni są jednak wszędzie.
- Turniej jeszcze się nie zaczął, a już jest ich pełno - mówi nam Pierre. Zawodowo taksówkarz w Nantes, prywatnie fan sportu. - Piłkarze ręczni są w gazetach, na plakatach, w reklamach telewizyjnych. Nie da się tego oczywiście porównać do piłkarskich mistrzostw Europy, ale wszystko będzie rosło z dnia na dzień.
Cztery dni przed meczem z Brazylią, po towarzyskim zwycięstwie nad Słowenią (29:27), francuscy dziennikarze panikowali, że ich zespół na turniej nie jest gotowy. Dziś jest inaczej.
"Les Echos" nazywa Francuzów obrotowym planety piłki ręcznej. "Le Figaro" zapowiada, że podopieczni Dinarta mają zostać władcami świata, a trener HBC Nantes Thierry Anti na łamach "Ouest France" pisze, że nadchodzi moment, w którym kogut zaśpiewa.
ZOBACZ WIDEO Rajd Dakar opuszcza góry. Najgorsze za uczestnikami (źródło: TVP SA)
{"id":"","title":""}
Presji, która ciążyła na Polakach podczas ubiegłorocznych mistrzostw Europy, nijak nie da się porównać do tej, z którą stykają się Francuzi.
Z pierwszej strony "L'Equipe" do czytelników krzyczy gwiazda francuskiej i światowej piłki ręcznej Nikola Karabatić, a specjalny dodatek poświęcony turniejowi nosi tytuł "Godzina fety". Jeden z najbardziej prestiżowych sportowych dzienników podkreśla, że ich zawodnicy są faworytem turnieju. Zamiast analizy grupowych rywali w gazecie są między innymi rozmowy z Didierem Deschampsem i Hugo Llorisem (trener oraz bramkarz w piłce nożnej) o przywileju rozgrywania turnieju przed własnymi kibicami.
Polakom na kilkunastu stronach poświęcono dwa zdania. Nasz zespół nazwano "wyludnionym" oraz - w ramach przestrogi dla gospodarzy - przypomniano "surrealistyczną" porażkę Biało-Czerwonych z Chorwatami podczas ubiegłorocznych ME.
"L'Equipe" wymienia też czternastu największych nieobecnych MŚ. Są wśród nich Sławomir Szmal, Kamil Syprzak, Michał Jurecki oraz Karol Bielecki.
Ten turniej ma być klamrą spinającą 15 fantastycznych lat w dziejach francuskiej piłki ręcznej. Wicemistrzowie olimpijscy od 2001 do 2016 roku wygrali dziewięć wielkich turniejów; tyle co Dania, Niemcy, Chorwacja, Hiszpania i Szwecja razem wzięte.
W 2001 roku największy budżet w lidze francuskiej miało Montpellier Agglomeration HB (1,68 miliona euro), średni budżet klubów elity wynosił 0,84 miliona euro, a piłkę ręczną uprawiało 273 tysiące zawodników. Dziś Paris Saint-Germain HB rocznie ma do wydania 17,41 miliona euro, przeciętnie w kasie ligowcy mają 4,66 miliona euro, a liczba graczy z licencjami przekroczyła 518 tysięcy.
Zawodnicy we Francji powalczą o 20-kilogramowy puchar wart 800 tysięcy euro. Budżet turnieju ma się zamknąć w trzydziestu milionach euro, a jedna piętnasta tego zostanie przeznaczona na kwestie związane z bezpieczeństwem.
Pierre podkreśla, że niczego się nie boi. - Rozejrzyj się, tu wszędzie stoi policja - mówi, wskazując na uzbrojonego po uszy żandarma pod hotelem Polaków. - Oczywiście, atak terrorystyczny może się wydarzyć wszędzie, widzieliśmy już to w przeszłości. Ale jeśli do czegoś miałoby dojść, to raczej w Paryżu, na pewno nie w Nantes.
Biało-Czerwoni rywalizację na mistrzostwach świata rozpoczną dzień po gospodarzach. W czwartek o godzinie 20:45 Polacy zagrają z Norwegami.
Kamil Kołsut z Nantes