22-latek we wtorek odbijał rzuty rywali z 34-procentową skutecznością. Bez Morawskiego nie byłoby premierowego zwycięstwa Biało-Czerwonych na mistrzostwach świata.
- Pierwsza połowa to była katastrofa, graliśmy bardzo źle - przyznaje nasz bramkarz. - Przed meczem wiedzieliśmy, że z Japonią będzie ciężko. Zaczęliśmy jednak bardzo słabo, po przerwie byliśmy już bardziej skoncentrowani. Ten mecz to było dla nas duże doświadczenie.
O sukcesie naszej drużyny przesądziła akcja, w której Morawski dziesięć sekund przed końcem meczu odbił piłkę rzuconą przez Shinnosuke Tokudę. - Piłka ręczna to gra błędów i obron bramkarzy. Istotne, że udało się odbić tą ostatnią, najważniejszą piłkę - mówi skromnie sam zainteresowany.
I podkreśla: - Wygraliśmy. Uczymy się tego wygrywania razem.
Za dwa dni Polacy zagrają z Francuzami. - To faworyt tych mistrzostw - mówi Morawski. - Musimy pokazać się z jak najlepszej strony. Obiecuję, że będziemy walczyć. Często się nie udaje, ale my chcemy, by było jak najlepiej, bo przecież gramy dla Polski.
Kamil Kołsut z Nantes
ZOBACZ WIDEO Piotr Chrapkowski: w końcówce zachowaliśmy zimne głowy
{"id":"","title":""}