- To był mecz na wyniszczenie - mówi po sobotnim zwycięstwie obrotowy Gwardzistów Mateusz Jankowski.
Początek spotkania w wykonaniu obu ekip był szalony. Gole sypały się jak z rogu obfitości, a bramkarze kolegom z pola statystowali. Wystarczył kwadrans, by kibice zobaczyli dwadzieścia trafień. Później tempo budowania wyniku spadło, emocje towarzyszyły jednak kibicom do ostatniej minuty.
Jankowski podkreśla, że na parkiecie starły się dwie drużyny o podobnej klasie. - I cieszymy się, że nam się udało. Nie było łatwo - mówi. - Dużo się do tego meczu przygotowywaliśmy. Zrealizowaliśmy nasze założenia taktyczne i teraz będziemy musieli odreagować, odpocząć. To spotkanie kosztowało nas mnóstwo zdrowia.
Opolanie z czterech poprzednich spotkań ligowych wygrali jedno. Komplet punktów zdobyli tylko w starciu z SPR Stalą Mielec (33:27), pozostałe - z Vive Tauronem Kielce (24:33), Meble Wójcikiem Elbląg (20:23) oraz Orlen Wisłą Płock (21:39) - kończyły się porażkami. Sobotni sukces ma być początkiem kolejnej dobrej passy.
- Bardzo się cieszę, że nasz zespół się odrodził. Mieliśmy dwa słabsze mecze, a teraz pokazaliśmy charakter. Gwardia jeszcze nie upadła i będziemy walczyć dalej - zapowiada Jankowski.
W następnej kolejce jego zespół zagra u siebie z KPR-em RC Legionowo.
ZOBACZ WIDEO: Oktawia Nowacka: kibice Legii bardzo mnie zaskoczyli. Byłam w szoku