Piąta wygrana koszalinianek z rzędu stała się możliwa dzięki historycznemu ograniu głównego pretendenta do obrony mistrzowskiego tytułu, MKS-u Selgros Lublin. Gospodynie dominowały, ale w końcówce zawodów bliskie były przyprawienia swoich kibiców o zawał serca. Skończyło się wynikiem 29:28 i wielką ulgą.
- Mamy odczucie, że jesteśmy na fali wznoszącej. Zdobywamy punkty z trudnymi rywalami, teoretycznie mocniejszymi od nas. Jesteśmy szczęśliwe, zdrowie dopisuje - z szerokim uśmiechem na ustach skomentowała tamto pamiętne wydarzenie Joanna Chmiel.
Zespół dowodzony z ławki przez Anitę Unijat i od pewnego czasu także Piotra Stasiuka szybko musiał zejść na ziemię. Zawodniczki z Koszalina wiedzą, o co grają i w najbliższą sobotę staną przed szansą na kolejną wygraną. W Kościerzynie będą zdecydowanymi faworytkami, ale swojej roli nie zamierzają przeceniać. - Absolutnie nie można tak mówić - podkreśla rozgrywająca AZS-u.
- Każdy rywal jest trudny. Do każdego meczu solidnie się przygotowujemy. Nie można powiedzieć, że z góry mamy już dwa punkty w kieszeni. Tak nie myślimy - z pełną powagą dodaje Chmiel.
ZOBACZ WIDEO: Oktawia Nowacka: chciałam się poddać, to były bardzo ciężkie dni
Niemniej zwycięstwo nad mistrzem Polski jeszcze podbudowało morale w drużynie z Koszalina. Dwaj ostatni rywale Energi w Superlidze nie są nie do przejścia. - Życzę sobie i całej drużynie, aby tak było - mówi Katarzyna Stasiak, po czym szybko dodaje. - Wiadomo, do każdego przeciwnika trzeba mieć respekt. Tak podejdziemy do każdego meczu, czyli z dystansem, ale też ogromną motywacją.
- Damy z siebie nie 100 proc., a 200 - kończy skrzydłowa, która po miesiącu przerwy mogła znów założyć koszulkę w biało-zielone barwy.
Energetyczne z UKS-em PCM zagrają w 11 marca (sobota) o godzinie 15.00. Mecz poprowadzą bracia Mroczkowscy z Sierpca.