Mimo zwycięstwa, szczypiornistki MKS-u Selgros Lublin mogły mieć do siebie trochę zastrzeżeń. - Dało się ten mecz wygrać wyżej. Było w naszych poczynaniach za dużo nieskuteczności i za szybko chciałyśmy odskoczyć. To się zemściło i dobrze, że nie dopuściłyśmy do nerwowej końcówki. Potrafiłyśmy dorzucić kilka bramek i mecz nie był nerwówką w końcówce - powiedziała Sylwia Matuszczyk.
Skuteczna gra mistrzyń Polski skończyła się przy wyniku 4:10. - Dokładnie, do tego wyniku wszystko fajnie wyglądało. Odpowiednio funkcjonowała obrona, była kontra, dobrze grała bramkarka. Nic lepszego nie można było sobie wymarzyć. Później jednak coś się zacięło i nie potrafiłyśmy z naszą koncentracją wrócić do chwil z początku spotkania. Szkoda, bo mecz dało się wygrać wyżej. Cieszę się jednak z dwóch punktów. Na koniec sezonu nikt nie będzie nas rozliczał z tego iloma bramkami wygrałyśmy, tylko z punktów - podkreśliła obrotowa.
MKS Selgros zajął trzecie miejsce po rundzie zasadniczej. - To bez różnicy, bo i tak spotkamy się z każdym zespołem u siebie i na wyjeździe. Jaki będzie rozkład, nie ma znaczenia. Pozostały już tylko mocne ekipy, pośród których nikt nie pozwoli sobie na rozluźnienie i stratę punktów. Czekam na to, by rozpocząć finałową rundę. Będą ciekawe, fajne, wyrównane mecze - z korzyścią dla kibiców - oceniła Matuszczyk.
Czy samej zawodniczce do gustu przypadł nowy system rozgrywek? - Jest on na pewno sprawiedliwy. Są plusy i minusy, jak każdego systemu. Play-offy rządziły się swoimi prawami. Były emocje do ostatniego meczu, bo teoretycznie zespół z ósmego miejsca mógł zdobyć mistrzostwo. Teraz drużyna prezentująca formę przez cały sezon wywalczy złoty medal - podsumowała Sylwia Matuszczyk.
ZOBACZ WIDEO Kamil Stoch: To był niesamowity lot, tego się nie da opisać słowami!