Zagłębie pokazało, że nie ma rzeczy niemożliwych. Małgorzata Buklarewicz: Wygrałyśmy mecz obroną

WP SportoweFakty / GRZEGORZ JĘDRZEJEWSKI / Na zdjęciu: Metraco Zagłębie Lubin
WP SportoweFakty / GRZEGORZ JĘDRZEJEWSKI / Na zdjęciu: Metraco Zagłębie Lubin

To był najlepszy mecz Metraco Zagłębia w tym sezonie. Lubinianki w środę wieczorem zdeklasowały na swoim parkiecie Vistal Gdynia i w wielkim stylu awansowały do wielkiego finału Pucharu Polski, w którym zmierzą się z Kram Startem Elbląg.

Powiedzieć, że Metraco Zagłębie odrobiło straty z pierwszego, półfinałowego spotkania, to jak nie powiedzieć nic. Lubiński zespół wrócił z Trójmiasta z bagażem sześciu bramek i mimo ogromnych problemów kadrowych zdołał w wielkim stylu odwrócić losy dwumeczu.

Vistal Gdynia do rewanżu przystąpił w szerokim i mocnym składzie. Z kluczowych zawodniczek nie zagrała jedynie Monika Kobylińska, ale katastrofy to nie zwiastowało. Jej koleżanki pokazywały już, że potrafią wygrywać także bez niej.

Nie tym razem. Ekipa Miedziowych zatrzymała rywalki rewelacyjną defensywą, która w połączeniu ze znakomitą Moniką Maliczkiewicz w bramce, stała się dla gdynianek przeszkodą nie do przejścia. Drużyna z Dolnego Śląska zmiażdżyła przeciwniczki i wygrała z obrońcą Pucharu Polski różnicą aż czternastu bramek.

- Spięłyśmy się na ten mecz i wiedziałyśmy, że czeka nas niezwykle trudna przeprawa, jeśli chcemy zameldować się w finale Pucharu Polski. Zagrałyśmy bardzo zespołowo, a nasza obrona funkcjonowała bez zarzutu, czym pomogłyśmy w bramce Monice Maliczkiewicz - przyznała po ostatnim gwizdku Małgorzata Buklarewicz.

- Wygraną czternastoma brałabym w ciemno. Byłam pewna, że w środę zwyciężymy, ale zastanawiałam się czy uda nam się odrobić stratę z Gdyni. Stracić tylko dwanaście bramek z obrońcą trofeum? Nic dodać, nic ująć. Ten mecz wygrałyśmy obroną - dodała uśmiechnięta rozgrywająca Metraco Zagłębia.

ZOBACZ WIDEO Łukasz Piszczek: Od początku wiedziałem, co chcę zrobić

Komentarze (0)