Energa AZS - MKS Selgros. Nic dwa razy się nie zdarza. Udany rewanż lublinianek

Energa AZS Koszalin przegrała swoje pierwsze spotkanie w grupie mistrzowskiej PGNiG Superligi z MKS-em Selgros Lublin 20:22. Mecz rozstrzygnął się dopiero w końcówce, a o wyniku rywalizacji przesądziła Marta Gęga.

Krzysztof Kempski
Krzysztof Kempski
WP SportoweFakty / Anna Dembińska

Mistrzynie Polski, MKS Selgros, do sobotniej rywalizacji z Energą AZS przystępowały pamiętne pierwszej ligowej przegranej z Akademiczkami z Koszalina. Tamta porażka kosztowała lublinianki pozycję lidera tabeli. Koszalinianki z kolei zapewniły sobie wówczas grę w grupie mistrzowskiej.

Początek zawodów odbiegał jednak od tych sprzed blisko miesiąca. Tym razem miejscowe nie pozwoliły "odskoczyć" obrończyniom tytułu. Jak zwykle ważnym ogniwem była w bramce Beata Kowalczyk. Przyjezdne zbyt nonszalancko prezentowały się w ofensywie. Nie sposób było wytłumaczyć błędów podań czy prostych fauli skutkujących przerwaniem ich akcji. Po kwadransie gry tablica świetlna wskazała stan 6:5.

Gospodynie z kolei zaczęły zawodzić w pozornie prostych sytuacjach, tj. z rzutów karnych. W ciągu 18 minut meczu wykonywały ich aż 5, z czego 3 zmarnowały. Słabszy fragment AZS-u odbił się na rezultacie zawodów. To podopieczne Anity Unijat musiały odrabiać niewielką stratę. M.in. także za sprawą dobrej postawy Marty Gęgi, która w tamtym czasie "dorobiła się" 4 bramek. Końcówka pierwszej połowy obfitowała już w błędy z obu stron. Ani jedne, ani drugie nie grzeszyły skutecznością. W efekcie do przerwy było 10:11.

Lublinianki niezbyt dobrze weszły w drugą połowę meczu. Faul Katarzyny Kozimur na Walentynie Niesciaruk, po którym arbitrzy ukarali rozgrywającą gości dwoma minutami, ułatwił zadanie rywalkom. Remis po 12 zapowiadał spore emocje, ale niestety był także wyznacznikiem banalnych wręcz błędów zawodniczek po obu stronach parkietu. Nie mógł zatem dziwić fakt, że wynik zmieniał się wówczas dość rzadko w stosunku do wypracowywanych, klarownych sytuacji rzutowych.

ZOBACZ WIDEO Himalaista Adam Bielecki marzy o zimowym wejściu na K2. "To wielkie wyzwanie"

Szybciej ten impas przełamały przyjezdne. W 44. minucie prowadziły w Koszalinie już 17:14. Wydawało się, że MKS Selgros takiej przewagi nie odda. I choć czas płynął nieubłaganie, to "Energetyczne" niewiele sobie z tego robiły. Po szybkiej kontrze Katarzyna Stasiak doprowadziła do remisu po 18. Stało się jasne, że kibice zgromadzeni w hali przy Śniadeckich znów będą świadkami horroru.

Na 6 minut przed końcem koszalinianki na chwilę podwyższyły obronę. Indywidualnie pilnowana była Gęga. Kiedy ją jednak odpuszczono, najpierw sama skończyła akcję rzutem z dystansu, a potem, pośrednio, zyskała dla swojego zespołu rzut karny, który jeszcze wykorzystała. Co więcej, w tamtej akcji karę otrzymała Stasiak i do końca meczu koszalinianki grały jedną mniej. Kropkę nad "i" postawiła Kamila Skrzyniarz.

Energa AZS Koszalin - MKS Selgros Lublin 20:22 (10:11)

Energa AZS: Kowalczyk, Prudzienica - Michałów 3, Roszak 2 (1/3), Stasiak 3, Tracz 2, Chmiel 1, Kaczanowska, Błaszczyk, Nestsiaruk 6 (3/4), Izak 2 (1/2), Sądej 1
Karne: 5/9
Kary: 6 min. (Sądej - 4 min., Stasiak - 2 min.)

MKS Selgros: Januchta, Gawlik - Bożović 1 (1/1), Rola 2, Gęga 8 (1/2), Matuszczyk, Kozimur 5, Drabik 1, Nocuń, Skrzyniarz 3, Charzyńska 1, Uzar
Karne: 2/3
Kary: 14 min. (Nocuń, Gęga - 4 min., Skrzyniarz, Kozimur, Matuszczyk - 2 min.)

Sędziowie: Godzina (Tczew), Kamrowski (Cedry Wielkie)
Widzów: 750

Krzysztof Kempski z Koszalina

Najlepsze zawody w Koszalinie rozegrała?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×