Zagłębie zwyciężyło na Podkarpaciu wbrew wszelkim przeciwnościom losu. Głównym problemem "Miedziowych" przed meczem była wąska kadra, bo choć do protokołu wpisanych zostało 15 zawodników, to trzech z nich pełniło jedynie rolę straszaków.
Przez problemy zdrowotne w Mielcu zagrać nie mogli Tomasz Pietruszko oraz wspomniana trójka straszaków - Mirosław Gudz, Dawid Przysiek i Przemysław Mrozowicz. Dodatkowo jeszcze w pierwszej połowie czerwoną kartkę zobaczył drugi strzelec drużyny, Mikołaj Szymyślik. Plan Nocha mógł się wtedy zawalić, ale choć po przerwie miał do dyspozycji zaledwie dziewięciu graczy z pola, to i tak jego zespół przez niemal pełne 30 minut kontrolował wynik.
- Z tego względu, że byliśmy mocno osłabieni kadrowo, to spotkania było dla nas bardzo trudne. Wypadł nam Przysiek, nie było Gudza, Mrozowicza i Pietruszki, a dodatkowo czerwona kartka Szymyślika bardzo mocno skomplikowała nam grę. Do tego nie funkcjonowało też to, co w meczach wcześniejszych, czyli rzuty ze skrzydeł. Ale chwała chłopakom - mówił po meczu 37-latek.
Jego zespół tylko raz po przerwie pozwolił rywalom uwierzyć w szansę odwrócenia losów spotkania. Między 48. a 51. minutą Stal zmniejszyła straty ze stanu 17:21 do 20:21. To zwiastowało emocjonującą końcówkę, ale wtedy Zagłębie w ciągu 100 sekund rzuciło trzy bramki z rzędy i rozstrzygnęło mecz na swą korzyść.
ZOBACZ WIDEO Barca wygrała bez Messiego. Suarez zbliżył się do Argentyńczyka [ZDJĘCIA ELEVEN]
- Zachowaliśmy chyba trochę więcej zimnej głowy i to poskutkowało tym, że wygraliśmy na bardzo trudnym terenie. Jestem bardzo zadowolony z postawy moich chłopaków, zwłaszcza jeśli chodzi o cechy wolicjonalne. Oby tak dalej - dodał Noch.
W niedzielę jego zespół zagra w Opolu. Jeśli wygra, a Stal dwa dni wcześniej straci punkty w meczu z Chrobrym, Zagłębie zagra w barażach do Fazy Finałowej.
Czy Zagłębie zdoła jeszcze wyprzedzić Stal w tabeli? 
