Białoruś - Polska. Klęska Polaków w Mińsku. Żegnaj, Euro?

Materiały prasowe / FRANCE HANDBALL 2017
Materiały prasowe / FRANCE HANDBALL 2017

To miał być nowy początek eliminacji. Powrót liderów, przynajmniej na razie, nie zdał się jednak na nic. Polacy po bardzo słabym występie przegrali w Mińsku z Białorusią 23:32 i ich szanse na wyjazd na mistrzostwa Europy w Chorwacji są minimalne.

Powrót do drużyny Karola BieleckiegoMichała Jureckiego i Krzysztofa Lijewskiego dał w ostatnich dniach nadzieję, że na Euro - mimo dwóch jesiennych porażek - kadra i tak pojedzie. Optymizm uśpił jednak czujność. Czwartkowy mecz był przez to rodem z najczarniejszych snów.

Już pierwsze minuty meczu pokazały, że o dobry wynik będzie trudno. Polacy grali statycznie, bez pazura w obronie i w ataku. Do tego szwankowała skuteczność, bo szybko oddali kilka niecelnych rzutów i stracili dwie piłki w kontrze. W 8. minucie było 4:1 dla rywali.

Mimo tego optymizm brał jednak górę. Biało-Czerwoni dochodzili do dobrych pozycji, a niektóre akcje, jak te z zabiegającym na koło Mateuszem Jachlewskim, były promykiem nadziei. Gdy przyszła skuteczność, poprawił się wynik. W 17. minucie Przemysław Krajewski wyprowadził zespół na prowadzenie 7:6. Wydawało się, że Polacy przejmują kontrolę.

Ale wtedy wróciły wszystkie błędy z początku meczu. Nietrafione okazała się zmiany, zwłaszcza ta na środku rozegrania, gdy Jachlewskiego zastąpił Krzysztof Łyżwa. Między 18. a 26. minutą Polacy nie rzucili bramki, do tego tragicznie grali w przewadze. Białorusini natychmiast z tego skorzystali i na przerwę zeszli wygrywając 15:10.

ZOBACZ WIDEO Primera Division: FC Barcelona wygrała w gorących derbach. Prezenty dla Suareza [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Optymizm znowu podpowiadał, że nie takie straty kadra już odrabiała. Ale to nie była już ta drużyna. Nisko spuszczone głowy, brak życia. Polacy w niczym nie przypominali zespołu, który kilka miesięcy temu grał o medal w Rio. Druga połowa tylko to potwierdziła.

Białorusini zrobili po przerwie swoje i szybko zamknęli mecz. W 33. minucie mieli już osiem bramek przewagi, kwadrans później - dziesięć (26:16). I to był łagodny wymiar kar. Końcówka była dla naszych zawodników i kibiców torturą.

W piątek zespół wróci do Płocka, gdzie w niedzielę zagra rewanż z Białorusinami. Na Euro wciąż może pojechać, choć tych wierzących w taki scenariusz została tylko garstka.

Eliminacje ME 2018, grupa 2:

Białoruś - Polska 32:23 (15:10)
Białoruś:

Maczkiewicz, Sałdacenka - Browka, Kulesz 4, Babiczew, Puchowski 4 (1/1), Rutenka 4, Szyłowicz 2, Jurynok 4, Baranow 1, Karwacki, Podszywałow 1, Karalek 7, Titow, Kułak 1, Gajduczenko 4
Karne: 1/1
Kary: 8 min. (Babiczew - 4 min., Rutenka, Jurynok - po 2 min.)

Polska: Malcher, Morawski - Daćko 2 (1/1), Lijewski 3, Łyżwa, Jachlewski 4, Krajewski 5, Bielecki, Kus, Jurecki 2, Syprzak 1, Moryto, Daszek 1, Przybylski, Paczkowski 4, Chrapkowski 1
Karne: 1/1
Kary: 6 min. (Chrapkowski - 4 min., Kus - 2 min.)

Sędziowali: Mindaugas Gatelis oraz Vaidas Mazeika (Litwa)

Źródło artykułu: