Po czwartkowym meczu z Białorusią szanse polskich szczypiornistów na awans na mistrzostwa Europy drastycznie zmalały. Biało-Czerwoni przegrali w Mińsku 23:32, czym mocno rozczarowali kibiców.
Największe gromy spadły na głowę Tałanta Dujszebajewa. Dla szkoleniowca naszej kadry była to siedemnasta porażka podczas trzynastomiesięcznej pracy. Czy to główny winowajca kolejnej wpadki piłkarzy ręcznych? Sam zainteresowany wziął na siebie winę po potyczce z Białorusią, choć nie jest w stanie wskazać przyczyn takiego wyniku.
- Gdybym wiedział na sto procent, to bym odpowiedział. Ja jestem odpowiedzialny, to jest moja wina jako trenera, bo źle przygotowałem zespół i tyle - komentuje w rozmowie z TVP Sport.
Dujszebajew jest zdania, że problem leży w sferze mentalnej. Widzi bowiem, że na treningach jego podopieczni spisuje się zupełnie inaczej.
ZOBACZ WIDEO: Polski himalaista przeżył "biwak śmierci" na Mount Everest. Niebywała odporność!
- Bardzo ciężko mamy w głowach. Wiemy, że nie robimy tego, co trenujemy. Na treningach jest tysiąc razy lepiej, a potem nie widać tego na boisku. Musimy się zregenerować w głowie - mówi.
Na pytanie, czy wierzy w awans na mistrzostwa Europy, tylko wymownie się uśmiechnął. Następnie przyznał szczerze, że sytuacja znacznie się skomplikowała.
- Jesteśmy w bardzo ciężkiej sytuacji. Oczywiście, dopóki mamy matematyczne szanse, to będziemy walczyć. Sytuacja jednak jest bardzo, bardzo ciężka. Nie możemy dużo gadać, tylko musimy w niedzielę wywalczyć dwa punkty.
Rewanż z Białorusią odbędzie się w niedzielę. Biało-Czerwoni po trzech spotkaniach grupy drugiej mają na koncie zero punktów i okupują ostatnie miejsce. Jeżeli chcą jeszcze zachować teoretyczne szanse na awans, to muszą wygrać w Płocku.