Liga Mistrzów. Czas na wielkie boje o finał

Debiutant kontra najbardziej utytułowana drużyna w historii, wielkie ambicje kontra wielkie pieniądze - w Kolonii rusza Final Four Ligi Mistrzów. W najlepszej czwórce Europy znaleźli się gracze Vardaru Skopje, FC Barcelony, Telekomu Veszprem i PSG.

Aneta Szypnicka-Staniec
Aneta Szypnicka-Staniec
WP SportoweFakty / Szymon Łabiński

Tegoroczne Final4 to w pewnym sensie turniej zespołów w ostatnich latach niespełnionych. Telekom Veszprem? Drużyna, która w Kolonii znalazła się czwarty raz z rzędu, ale wciąż nie posiadająca w swojej kolekcji najważniejszego trofeum. W ostatnim roku Węgrzy dosłownie wypuścili zwycięstwo z rąk. Kibice z Veszprem na trybunach już świętowali wygraną w rozgrywkach, gdy historyczny pościg Vive Tauronu doprowadził do rzutów karnych i porażki Madziarów.

Paris Saint-Germain HB? Ogromne pieniądze, wielkie nazwiska, odwieczny faworyt. A jednak w poprzednim sezonie polegli w meczu, którego nie mieli prawa przegrać. Pokonała ich przecież teoretycznie najsłabsza w zestawieniu ekipa - siódemka z województwa świętokrzyskiego.

Vardar Skopje? Drużyna zbudowana za olbrzymie pieniądze przez rosyjskiego oligarchę. Od kilku lat cel mieli jeden - awans do Final4. Wielkie ambicje co roku kończyły się jednak w ćwierćfinale. Nie pomagali fanatyczni kibice czy piekielnie gorąca atmosfera w Skopje.

Wreszcie FC Barcelona Lassa - najbardziej utytułowany zespół w historii, mający na swoim koncie aż osiem zwycięstw w Lidze Mistrzów, który w poprzednim sezonie nie załapał się nawet do najlepszej czwórki. Szczypiorniści Dumy Katalonii mają w tym roku wiele do udowodnienia.

ZOBACZ WIDEO Przemysław Rosiak: Obrońca bez kolegów nie zrobi nic

Najpierw na parkiet Lanxess Areny wybiegną jednak zawodnicy Telekomu Veszprem i Paris Saint-Germain HB. Chociaż w tym sezonie w bezpośrednich pojedynkach lepsi okazywali się Francuzi, to Węgrzy w ostatnich latach dwukrotnie wyeliminowali paryżan w ćwierćfinałach - w 2014 i 2015 roku. Trzy godziny później o wejście do finału powalczą Katalończycy i gracze ze stolicy Macedonii. Obie ekipy przepustkę do Kolonii sprzątnęły sprzed nosa niemieckim ekipom. W drużynie z Barcelony zaprezentuje się jedyny przedstawiciel Polski - Kamil Syprzak.

Szczypiorniści wszystkich zespołów przed startem turnieju starali się zepchnąć z siebie presję. - Nie widzę faworyta - mówił wprost rozgrywający PSG - Mikkel Hansen, a Laszlo Nagy odbijał piłeczkę: - Myślę, że w roli faworytów można postawić zespoły z Barcelony i Paryża. Cieszę się, że nie mamy na sobie  presji, to pozwala na lepsze skupienie się na zadaniu, które mamy wykonać  - mówił zawodnik Telekomu Veszprem.

- Tu po prostu wszystko się może zdarzyć. Na tym poziomie o różnicach między czterema zespołami zdecydują małe rzeczy. Naszym celem musi być popełnienie jak najmniejszej ilości technicznych błędów i nie pozwolenie rywalom na zdobywanie łatwych bramek - mówił z kolei klubowy kolega Hansena, Uwe Gensheimer.

Alex Dujszebajew z Vardaru Skopje bez ogródek przyznał, że jego zespół przyjechał po prostu po zwycięstwo. Rywale Macedończyków - Hiszpanie zapewniali, że doceniają klasę rywala, ale zapowiadali też, że postarają im się uprzykrzyć życie. - Musimy postarać się i sprawić, by Vardar poczuł się niekomfortowo. Oni grają bardzo szybko, więc jeśli ich powstrzymamy i wybijemy z rytmu, to mogą bardzo ucierpieć - mówił Gonzalo Perez de Vargas.

Liga Mistrzów, półfinały:

Telekom Veszprem - Paris Saint-Germain HB godz. 15:15

Vardar Skopje - FC Barcelona Lassa godz. 18:00

W finale spotkają się:

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×