Przed meczem zmartwień w Górniku było bez liku. Konflikt klubu z ZPRP, kara finansowa i przede wszystkim trzymiesięczne zawieszenie Marka Daćki i Mateusza Korneckiego. Co nas nie zabije, to nas wzmocni. Nowy opiekun Górnika Rastislav Trtik - trener z tytułem doktora - przekuł wady zespołu na zalety.
Obawy o formę fizyczną Jurija Gromyko, jedynego zastępcę Daćki? Czech znalazł na to sposób. Oszczędzał obrotowego w obronie i posyłał na parkiet jedynie do ataku. "Świeży" Białorusin uciekał defensorom MMTS-u, wypracowywał pozycje dla rozgrywających jak jeszcze przed dwoma sezonami, gdy w cień nie zepchnął go Daćko.
Trtik zrezygnował z płaskiej obrony, która niespecjalnie sprawdzała się w poprzednim sezonie. Postawił na ustawienie 4:2 z wysuniętymi Iso Sluijtersem i Rafałem Glińskim. Środek "trzymali" Michał Adamuszek i Aleksandr Tatarincew, wspomniana dwójka z przodu nie dawała wytchnienia Pawłowi Gendzie i Michałowi Potocznemu. Harował zwłaszcza Gliński. Nie wiemy, jak Czech wpłynął na swojego rozgrywającego, ale pod każdym względem prezentował się on lepiej niż w zeszłym sezonie.
Tak szybko rozgrywanych akcji w wykonaniu Górnika nie widzieliśmy cały poprzedni sezon. Bardzo dynamicznie w górę wychodził Sluijters, jakby żadnego śladu nie zostawił wysiłek w obronie. To samo można zresztą napisać o Glińskim, najlepszym zawodniku zabrzan. Sporo rozciągania piłki do skrzydła, wbieganie Bartłomieja Tomczaka na koło, rajdy. Zabrzan chciało się oglądać.
ZOBACZ WIDEO: Emocjonalne słowa Małgorzaty Glinki o Agacie Mróz. "Czasami była smutna i nieobecna"
Kibice MMTS-u z obawą patrzyli na przebieg wydarzeń na parkiecie. Górnicy zneutralizowali większość atutów rywali. Jedynie Michał Peret grał na swoim poziomie. Obrotowy - jak co mecz - wygrywał przepychanki na kole. Zawodzili jednak rozgrywający. Paweł Genda pudłował w idealnych sytuacjach, szybko zgaśli Marek Szpera i Michał Potoczny. Gdyby nie parady Bartosza Dudka, miejscowi fani wpadliby w rozpacz. Tak czarną jak koszulki MMTS-u.
Kwidzynianie przed własną publicznością nie zwykli oddawać zwycięstw za darmo. Na drugą połowę wyszli z zastrzykiem optymizmu i pomysłem na grę. Powoli wracał MMTS sprzed kilku miesięcy. W końcu obudzili się Genda i Szpera, Adrian Nogowski punktował Galię ze skrzydła i tylko brakowało wsparcia z drugiego narożnika. Andrzej Kryński przegrywał pojedynki z byłym kolegą klubowym, Martinem Galią.
W 52. minucie na tablicy pojawił się remis 23:23. Genda zapewnił emocje w końcówce, ale chyba nikt nie spodziewał się, że na parkiecie wydarzy się jeszcze tak dużo. Piłka błyskawicznie przemieszczała się spod jednej do drugiej bramki. Fenomenalnymi paradami popisywali się Dudek i Galia, z tym, że interwencje drugiego z nich okazały się cenniejsze. Czech przechytrzył Potocznego i nie dał się pokonać z rzutu karnego, chwilę później w niewiarygodny sposób zatrzymał Alana Guziewicza i uratował bardzo cenne zwycięstwo. Górnik już w 1. kolejce zgłosił kandydaturę do miejsca w półfinale ligi.
Superligo, warto było czekać trzy miesiące na takie spotkanie.
PGNiG Superliga, 1. kolejka:
MMTS Kwidzyn - NMC Górnik Zabrze 24:26 (11:15)
MMTS: Szczecina, Dudek - Genda 4, Kryński 2, Krieger 1, Peret 2, Szpera 1, Rosiak 1, Nogowski 7, Guziewicz, Ossowski 1, Potoczny 5/5, Bąk
Karne: 5/6
Kary: 12 minut (Szpera - 4 min., Genda, Krieger, Guziewicz, Potoczny - po 2 min.)
NMC Górnik: Galia, Witkowski - Gluch, Fąfara, Tomczak 8/1, Gromyko 5, Sluijters 7/1, Buszkow, Tatarincew 4, Gliński 1, Gogola, Tokaj, Francik, Adamuszek 1
Karne: 2/4
Kary: 18 minut (Adamuszek - 6 min., Tatarincew - 4 min., Tomczak, Sluijters, Buszkow, Gliński– po 2 min.)
Czerwona kartka: Adamuszek (Górnik, 60 min.) - z gradacji kar
Sędziowie: Jakub Jerlecki, Maciej Łabuń (Szczecin)
Widzów: 1200