Pierwsza połowa sobotniego meczu nie była zbyt ciekawa. Żadna z ekip nie potrafiła sobie wypracować przewagi i przejąć inicjatywy na parkiecie. W drużynie ze stolicy pierwszoplanową postacią był Paweł Kwiatkowski, który do przerwy miał już na swoim koncie 7 bramek.
Ciekawiej na boisku zrobiło się po zmianie stron. Ostrowianie w 38. minucie, kiedy celny rzut oddał Konrad Krupa odskoczyli swoim rywalom na dystans 6 bramek - 27:21. Wydawało się, więc, że to może być przełomowy moment spotkania. Gospodarze zaczęli jednak popełniać straty, a także nie potrafili wykorzystywać okazji grając w przewadze. To się mściło i goście zaczęli odrabiać straty. Nie zatrzymania na skrzydle był Łukasz Kolczyński i w 53. minucie Ostrovia prowadziła już tylko 33:32. Wcześniej na parkiecie zrobiło się bardzo nerwowo i czerwone kartki za popełniane przewinienia otrzymali kolejno Tomasz Wrześniewski (AZS) i Marek Szpera (Ostrovia). Końcówkę lepiej zagrali gospodarze i to oni zwyciężyli, choć jak mówił po meczu szkoleniowiec sprzyjało im w niej szczęście. - W 57. minucie prowadziliśmy trzema bramkami i nie potrafiliśmy wykorzystać kilku stuprocentowych sytuacji. Dobrze, że rywale nas nie skarcili. Najważniejsze, że wygraliśmy, co pozwala nam być na 7. miejscu w tabeli. Jednak nadal nie jesteśmy pewni utrzymania - komentował Rafał Stempniak. Na uwagę wśród zwycięzców zasługuje to, że wszyscy piłkarze z pola, którzy pojawili się na parkiecie zapisali na swoje konto zdobycz bramkową.
KPR Ostrovia Ostrów - AZS AWF Warszawa 39:36 (20:18)
Ostrovia: Bartnik 9, Szpera 6, Krupa 4, Zawidzki 4, Piosik 4, Bałwas 3, Krzywda 3, Staniek 2, Mazurek 1, Kierzek 1, Świątek 1, Górecki 1.
AZS AWF: Kwiatkowski 8, Kolczyński 8, Piotrowski 6, Tylutki 4, Jaraszek 3, Królak 3, Wolski 3, Szklarski 1.