Krzysztof Lijewski podkreśla klasę rywali. "Fachowcy ich nie doceniają, ale to bardzo mocna ekipa"

WP SportoweFakty / TOMASZ FĄFARA / Na zdjęciu: Krzysztof Lijewski
WP SportoweFakty / TOMASZ FĄFARA / Na zdjęciu: Krzysztof Lijewski

W tegorocznych rozgrywkach Ligi Mistrzów PGE VIVE pokazuje dwa oblicza. Na własnym parkiecie kielczanie są bardzo silni, a na wyjazdach kompletnie im się nie wiedzie. W spotkaniu z SG Flensburg-Handewitt chcą zagrać, jak w starciu z THW.

To będzie drugi mecz żółto-biało-niebieskich z rywalem z Niemiec. W pierwszym pojedynku mistrzowie Polski roznieśli graczy THW. Tym razem przyjdzie im się zmierzyć z SG Flensburg-Handewitt - drużyną, która w ostatnim czasie radzi sobie zdecydowanie lepiej niż Zebry. Kielczanie mają jednak ostatnio nieco problemów - bardzo źle spisują się w spotkaniach wyjazdowych. Przed niedzielnym starciem na myśl przychodzi jedno pytania - czy gra podopiecznych Tałanta Dujszebajewa będzie przypominała tę, którą zaprezentowali w zawodach z kilończykami, czy tę z Brześcia i Celje?

- Bardzo bym sobie życzył, żebyśmy zagrali tak, jak to było w domu, przed naszą publicznością przeciwko drużynie z Kilonii, aczkolwiek na pewno nie będzie to łatwe, bo zespół z Flensburga w mojej subiektywnej ocenie wydaje się ciut lepszy - mówi rozgrywający PGE VIVE, Krzysztof Lijewski i dodaje: -  Grają bardziej stabilną piłkę ręczną, mają wyrównany poziom, jeśli chodzi o poszczególne pozycje i bramkarza, który jest ostatnio w świetnej dyspozycji. Ich ostatnie wyniki nie tylko w Bundeslidze, ale i Lidze Mistrzów pokazują, że są bardzo mocną ekipa, której nie można lekceważyć.

Flensburczycy zajmują drugie miejsce w grupie B, mają na swoim koncie cztery punkty, które wywalczyli w spotkaniach z Aalborg Handbold oraz z Paris Saint-Germain HB. Przegrali jeden mecz - wyjazdowy pojedynek z Telekomem Veszprem. Odejście największej osobowości zespołu - trenera Ljubomira Vranjesa - nie wpłynęło więc na Wikingów negatywnie.

- Widziałem ich mecz z Veszprem. Przegrali nieznacznie w końcówce, a prawie całe spotkanie prowadzili. Biegali jak szaleni, narzucili bardzo mocne tempo. Wydaje mi się, że myśl taktyczna nie zmieniła się po odejściu Vranjesa. Machulla to kontynuuje, dodaje jakieś swoje przemyślenia i rozwiązania, ale wydaje mi się, że trzy czwarte tego, co grają i w ataku, i w obronie, to przeniesienie tego, co było wcześniej - powiedział rozgrywający żółto-biało-niebieskich.

ZOBACZ WIDEO: Dziennikarze WP SportoweFakty: To była absolutna dominacja Polaków, ale dziś nie można się tym podniecać

Wciąż jednym z najmocniejszych punktów ekipy z Flensburga jest bramkarz Mattias Andersson. 39-letni Szwed w ostatnich spotkaniach imponował formą. - Gra naprawdę bardzo dobrze, nie tylko w tym sezonie, ale w ostatnich latach. To zawodnik, który trzyma wysoki poziom przez całe rozgrywki. Jest ostoją swojego zespołu. Jeśli bramkarz broni w sytuacjach teoretycznie niemożliwych, to pcha tym całą drużynę i pomaga mentalnie. Wiadomo, że on wszystkiego nie odbije, ale kilka piłek też  sparuje, więc jeżeli uda nam się go zatrzymać na jakimś dla nas wygodnym procencie, to będzie dobrze - stwierdził Lijewski.

Kielczanie dotychczas mierzyli się z zespołem z Flensburga dwukrotnie. Pierwszy pojedynek zremisowali, w drugim jednym trafieniem lepsi okazali się mistrzowie Polski. - Na pewno tamte mecze były bardzo zacięte i wyrównane, a to pokazuje, że kolejny raz spotkają się drużyny grające na podobnym poziomie. O zwycięstwie będą decydować detale i mam nadzieję, że w tych szczegółach to my okażemy się mocniejsi - powiedział zawodnik.

Ogromnym atutem żółto-biało-niebieskich będzie przewaga boiska. Niemieckim zespołom bardzo trudno gra się w Hali Legionów. - Mam nadzieję, że ze wsparciem naszych kibiców uda nam się wygrać, ale to na pewnie nie będzie łatwe zadanie. To bardzo dobra ekipa, może przez niektórych fachowców niedoceniania, ale w moich oczach niezwykle mocna - zakończył Lijewski.

Komentarze (0)