PGNiG Superliga: problemy logistyczne kielczan przed meczem z Wybrzeżem

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Mariusz Jurkiewicz
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Mariusz Jurkiewicz

Spotkanie przetrzebionego kontuzjami Wybrzeża Gdańsk z PGE Vive Kielce mogło się zakończyć tylko jednym wynikiem. Kielczanie zwyciężyli, ale tylko 32:26 i gospodarze po spotkaniu mogli być z siebie dumni.

PGE VIVE Kielce do meczu w Gdańsku przystąpiło z marszu. Mieli swoje problemy, które nie pozostawały bez wpływu na grę. - Nie trenowaliśmy dzień przed nim, bo nie przyleciały nam torby z Paryża. Byliśmy wprost z podróży, ale to nas oczywiście nie tłumaczy. Później wszystko zaskoczyło i graliśmy swoją piłkę ręczną, którą chcieliśmy - powiedział Mateusz Jachlewski, zawodnik kieleckiego zespołu.

Na początku kielczanie przegrywali już 2:5. Później dopiero zaczęli podpuszczać mniej doświadczonych gospodarzy, którzy zaczęli popełniać indywidualne błędy. Najważniejsze w Gdańsku dla PGE VIVE były końcowe punkty. - Dla nas najważniejsze jest zwycięstwo. Istotny jest też jednak przebieg tego spotkania przy kolejnych korektach na wideo, kiedy poprawiamy swoje błędy. Mieliśmy swoje problemy z wejściem w mecz - dodał Jachlewski.

Zawodnicy Wybrzeża Gdańsk mimo że stali na straconej pozycji i tak otrzymali gromkie oklaski od fanów. - Mamy problemy kadrowe, gramy tym co mamy i czasami wychodzi to naprawdę przyzwoicie i fajnie. We wtorek mogło być mniej błędów i gdyby nie one, byłoby mniej straconych bramek i bardziej korzystny wynik. W pewnym stopniu możemy być z siebie zadowoleni i było kilka korzystnych dla nas akcji, co jest na plus - ocenił Michał Bednarek.

ZOBACZ WIDEO Artur Boruc: Ja w Legii? Pewnie bym to przemyślał

Komentarze (0)