PGNiG Superliga: PGE Vive nie bez problemów wygrało w Gdańsku

PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Mariusz Jurkiewicz
PAP / Adam Warżawa / Na zdjęciu: Mariusz Jurkiewicz

Szczypiorniści Wybrzeża Gdańsk na początku meczu z PGE Vive Kielce prowadzili nieoczekiwanie 5:2. W końcu jednak drużyna Tałanta Dujszebajewa wzięła się do roboty i wygrała 32:26.

Początek spotkania zaskoczył chyba za bardzo rozluźnionych kielczan, którzy, patrząc na ich grę, myśleli że mecz wygra się sam. Mimo kontuzji zdobywcy pierwszej bramki dla gospodarzy, Brazylijczyka Ramona Oliveiry, drużyna Marcina Lijewskiego zaskakiwała licznie zgromadzoną publiczność.

Kielczanie popełniali bardzo proste błędy techniczne i kiedy w 12. minucie bramkę dla Wybrzeża rzucił Wojciech Prymlewicz, grający niezwykle młodym składem gospodarze prowadzili już 5:2 i w kieleckich szeregach zrobiło się nerwowo.

PGE Vive Kielce bardzo szybko zdołały doprowadzić do wyrównania, choć z pewnością należy pochwalić Wybrzeże za ambitną grę. W końcu jednak zespołowi, w którym w jednym momencie grało nawet trzech zawodników, którzy w ubiegłym sezonie byli juniorami, zaczęło brakować sił. Kielczanie byli bezbłędni.

Tylko w I połowie zawodnicy znad morza popełnili 10 strat, przez błędy techniczne. Olbrzymie problemy sprawiła zmiana kieleckiej obrony na 5:1, z czego wychodziły łatwe kontry. Skuteczni byli Manuel Strlek, czy Mariusz Jurkiewicz i przewaga gości rosła w zastraszającym tempie. Ostatecznie I połowa zakończyła się rezultatem 12:17.

ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Boruc? Łezka zakręci się w oku
[color=#000000]

[/color]

Kielczanie na początku drugiej połowy popełniali sporo błędów, jednak Wybrzeże nie potrafiło tego wykorzystać. Gdańszczanom nie pomogło nawet wejście 15-letniego Miłosza Wałacha, który obronił kilka rzutów rywali. Przewaga na boisku gości nie podlegała dyskusji, jednak należy pochwalić Wybrzeże za to, że nie pozwoliło gościom odskoczyć.

Przez całe spotkanie kielczanie prowadzili najwyżej różnicą dziewięciu bramek, a ostatecznie mecz zakończył się niskim jak na PGE Vive zwycięstwem kielczan 32:26. W zespole gospodarzy kilku zawodników z pewnością to spotkanie zapadnie na długo w pamięci.

Wybrzeże Gdańsk - PGE VIVE Kielce 26:32 (12:17)

Wybrzeże: Pieńczewski 1, Chmieliński - Prymlewicz 5, Wróbel 5, Podobas 3, Gądek 3, Kondratiuk 2, Adamczyk 2, Oliveira 1, Komarzewski 1, Sulej 1, Bednarek 1, Papaj.
Karne: 3/3.
Kary: 6 min. (Wróbel 4 min., Adamczyk - po 2 min.).

PGE Vive: Szmal, Wałach - Bielecki 5, Strlek 4, Aguinagalde 4, Jurkiewicz 3, Djukić 2, Bombac 2, Mamić 2, Dujszebajew 2, Janc 1, Lijewski 1, Bis 1, Jachlewski 1, Kus 1.
Karne: 4/5.
Kary: 6 min. (Dujszebajew, Kus, Jachlewski - po 2 min.).

Sędziowie: Rajkiewicz, Tarczykowski.
Delegat ZPRP: Mirosław Baum.

Widzów: 2 874.

Komentarze (13)
avatar
Miasto mistrzów - Kielce
8.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Tymczasem w lidze francuskiej Nimes-PSG 26:24. 
Heniek ZPoczty
8.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Odpisujesz mu? No weź, oszalałeś? :) Mamić w tym meczu pokazał dlaczego nie gra w ataku w LM. 
avatar
Czarcik
8.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Maxiu nie martw się wszystko będzie ok. - dzięki za troskę o naszego bramkarza...
"Na początku drugiej połowy Kasa miał drobne problemy z nogą i nie chcieliśmy ryzykować, dlatego daliśmy więcej
Czytaj całość
avatar
Maxi-102
8.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W 5 minucie drugiej połowy parkiet opuścił Szmal z powodu kontuzji nogi...czyżby Vive pojechało na mecz LM do Danii tylko z jednym bramkarzem i to 15-sto letnim....:) 
avatar
Maxi-102
8.11.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Vive zagrało na swoim niskim poziomie, który trzyma od początku sezonu...:)