Nie możemy liczyć na łatwe zwycięstwo - rozmowa z Elżbietą Olszewską, zawodniczką Interferii Zagłębia Lubin

Już w najbliższą sobotę w Piotrkowie Trybunalskim piłkarki ręczne Interferii Zagłębia Lubin staną przed szansą awansu do wielkiego finału mistrzostw Polski. Do awansu brakuje tylko jednego zwycięstwa. Czy Zagłębie zapewni sobie awans już w sobotę? - Nie możemy liczyć na łatwe zwycięstwo. Na pewno będzie ciężko i doskonale zdajemy sobie z tego sprawę - mówi rozgrywająca lubińskiej drużyny, Elżbieta Olszewska.

Łukasz Lemanik: Dwa mecze półfinałowe za nami. Dwukrotnie pokonałyście Piotrcovię. Jak ocenisz obydwa spotkania, bo pomimo 3-bramkowego zwycięstwa, różniły się chyba od siebie?

Elżbieta Olszewska: Tak, dokładnie. Dwa mecze już rozegrałyśmy i bardzo cieszymy się ze zwycięstw. Każde spotkanie o taką stawkę zawsze jest ciężkie. Te również kosztowały nas sporo sił, ale liczy się wygrana. Tak jak wspomniałeś oba różniły się od siebie, ponieważ mecz -meczowi nigdy nie jest równy. W każdym spotkaniu przeważy jakiś element na korzyść lub niekorzyść. My zagrałyśmy zespołowo w ataku i przede wszystkim w obronie i to dało nam sukces.

Do awansu do wielkiego finału brakuje już tylko jednego zwycięstwa. Jak trzeba zagrać w Piotrkowie, aby wygrać jedno ze spotkań?

- Nie możemy liczyć na łatwe zwycięstwo. Na pewno będzie ciężko i doskonale zdajemy sobie z tego sprawę. Jak trzeba zagrać. Myślę, że jak zagramy bardzo dobrze w obronie i konsekwentnie w ataku, to szala powinna się przechylić na naszą stronę.

W rundzie zasadniczej pokonałyście Piotrcovię na wyjeździe. Teraz będzie to chyba zupełnie inny mecz?

- Runda zasadnicza, można powiedzieć, to już przeszłość. Ta faza rozgrywek rządziła się swoimi prawami, gdyż walczyło się o najlepszą pozycję w tabeli. Teraz mamy walkę o medale, więc stawka jest o wiele większa i mecze się różnią od siebie. Jest większy stres i świadomość tego że każdy błąd może kosztować wiele, więc ilość błędów trzeba zniwelować do minimum, szczególnie gdy się gra na wyjeździe.

Jakie nastroje panują w drużynie przed wyjazdem do Piotrkowa?

- Na pewno bojowe. Wiemy jaka jest stawka, wiemy o co gramy, ale też nie do przesady. Przygotowujemy się do tego meczu, tak jak do meczy już rozegranych w sobotę i niedzielę.

Na kogo w zespole Piotrcovii trzeba według Ciebie zwrócić największą uwagę?

- Piotrcovia to waleczny zespół, w którym nie można nikogo lekceważyć. Każdy do wyniku w meczu dodaje swoja cegiełkę - większą lub mniejszą.

W drugim półfinale SPR prowadzi już 2:0. Myślisz, że Łączpol jest jeszcze w stanie odwrócić losy rywalizacji?

- Jak zawsze mówię: nie ma rzeczy niemożliwych i nie ma meczy wygranych czy przegranych przed ich rozegraniem. Gdynia dość się wzmocniła, ma również nowego trenera , który każdemu jest doskonale znany. Z tego co wiem mecze między nimi a Lublinem zakończyły się również małymi różnicami bramkowymi i gdyby dziewczyny z Gdyni wykorzystały, to co miały, czyli karne wynik mógłby być całkiem inny. Myślę, że gdynianki powalczą mocno z SPR-em i gdy będą wykorzystywały dogodne sytuacje, to rywalizacja może nie skończyć się na trzech meczach.

Poznaliśmy już nowy termin finału Pucharu Polski. O to trofeum zagracie 3 maja. To dobry termin według Ciebie?

- Do każdego terminu musimy się przystosować to nie od nas zależy kiedy i gdzie będziemy grały. Do nas należy wyjść i zagrać jak najlepiej. Na pewno jest to trochę dziwny termin ze względu na to, że mecz finał Pucharu Polski rozgrywany jest pomiędzy ważnymi meczami o medale. A tak jak wspomniałam nie są one łatwe i kosztują wiele sił.

Źródło artykułu: