- Kluczowa była bardzo słaba pierwsza połowa w naszym wykonianiu i fenomenalny Walik Koszowy w bramce Azotów. Do tego doszły kontry skrzydłowych i mnóstwo błędów z naszej strony. Puławianie doskonale z tego skorzystali, ustawiając mecz. W drugiej połowie mogliśmy już powalczyć o zmazanie przykrego wrażenia z pierwszej części - przyznał Rosiak.
- Udało się trochę odrobić stratę, ale jeśli przeciwnik prowadzi tak wyraźnie, to ciężko mu o pełną koncentrację i mocne granie. Dzięki temu udało nam się trochę urwać z tej dużej straty - dodał.
MMTS zupełnie nie przypominał drużyny, która jeszcze w maju walczyła zacięcie z Azotami o brązowy medal mistrzostw Polski. - Nie da się tego nie zauważyć. Plany pokrzyżowała trochę kontuzja Marka Szpery. Nie mamy leworęcznego rozgrywającego. Na tej pozycji było próbowanych czterech zawodników. Ciężko się gra gdy trzeba wdrożyć praworęcznego zawodnika na prawe rozegranie. To zaburzyło nasz sposób gry. Azoty bardzo dobrze to wykorzystały taktycznie.
- Pokazali wielką klasę, chwała dla nich i powodzenia w sobotę - powiedział rozgrywający kwidzynian, mając na myśli rewanżowe spotkanie puławian z Team Tvis Holstebro w Pucharze EHF.
Nie mały wpływ na taki przebieg spotkania miały problemy z którymi boryka się zasłużony dla polskiego szczypiorniaka klub z Kwidzyna. Rosiak nie szuka w nich jednak usprawiedliwienia dla słabej gry swojego zespołu. - Nasze problemy wniknęły zdecydowanie wcześniej. Mając je, potrafiliśmy wygrać z Wybrzeżem Gdańsk, Pogonią Szczecin, czy Piotrkowianinem. Nie miało to większego znaczenia.
ZOBACZ WIDEO Ogólny stan zdrowia Golloba bardzo dobry. "Niestety utrzymuje się głęboki niedowład kończyn dolnych"