Ciudad Real wygrywa w Color Line Arena

To miał być rewanż za zeszłoroczny półfinał, w którym zespół HSV Hamburg, mimo zwycięstwa u siebie 32:26, nie awansował do finału Ligi Mistrzów. Tym razem niemiecka drużyna pierwszy mecz rozgrywała przed własną publicznością, która liczyła, że zaliczka wypracowana w tym pojedynku pozwoli z optymizmem oczekiwać konfrontacji w Hiszpanii.

Mecz lepiej rozpoczął HSV Hamburg, a w zasadzie Johannes Bitter, który w pierwszym kwadransie zamurował niemiecką bramkę. Wprawdzie jeszcze w 5. minucie było 3:2 dla gości, jednak późnej popis niemieckiego goalkeepera i skuteczna gra jego kolegów dała gospodarzom prowadzenie 8:3. Trener Ciudad Realu widząc nieporadność swoich podopiecznych od razu poprosił o czas. Przerwa na żądanie wprawdzie poprawiła nieco skuteczność Hiszpanów, ale nadal utrzymywała się kilkubramkowa przewaga gospodarzy. Obie ekipy dużo uwagi przywiązywały szczególnie do gry w obronie, stąd też efektownych akcji było jak na lekarstwo. Na parkiecie dominowała walka, a arbitrzy tego spotkania często musieli przerywać grę. W 18. minucie pojedynku Hans Lindberg wykorzystał rzut karny, dając prowadzenie HSV 12:7. Jak się później okazało, była to przedostatnia bramka gospodarzy przed przerwą. Hiszpanie mocno zacieśnili szyki obronne, całkowicie neutralizując niemieckie rozegrania. Do tego doszła dobra postawa bramkarza Arpata Sterbika i obrońcy trofeum powoli zaczęli odrabiać straty. Na 60 sekund przed końcem pierwszej części gry Alberto Entrerrios wyrównał stan pojedynku. Przed przerwą na listę strzelców zdążył się jeszcze wpisać Pascal Hens, ustalając wynik na 13:12.

Po zmianie stron obie ekipy wyraźnie podkręciły tempo gry, jednak tym razem to goście byli siłą dominującą. Perfekcyjnie funkcjonowała hiszpańska obrona z Didierem Dinarem na czele. Kilka piłek wybronił Sterbik i obrońcy trofeum szybko "odjechali" gospodarzom na cztery bramki. Hiszpanie grali jak natchnieni, wykorzystując każdy błąd zawodników HSV. Bramka Luca Abalo na 17:22 zmusiła trenera Martina Schwalba do poproszenia o minutę rozmowy ze swoimi podopiecznymi. Chwilę później Marcin Lijewski swoją jedyną bramką w meczu dał znak kolegom do szybkiego odrobienia strat. Trudno ocenić, czy to lepsza gra gospodarzy, czy też momentami zbyt pochopne kary dla hiszpańskich zawodników spowodowały, że już pięć minut później piłkarze HSV zdobyli kontaktową bramkę i jasne się stało, że wynik do końca meczu pozostanie sprawą otwartą. Świetną zmianę w bramce gospodarzy dał Per Sandstrom, który swoimi znakomitymi interwencjami natchnął swoich kolegów do jeszcze lepszej gry. Dwie minuty kary dla niezwykle aktywnego Bertranda Gilla nie przeszkodziły zawodnikom z Hamburga w wyrównaniu stanu spotkania, a następnie po bramce Torstena Jansena w objęciu prowadzania 26:25.

Kolejny okres to wyrównana gra obu ekip, ale w ostatnich minutach spotkania więcej zimnej krwi zachowali mistrzowie Hiszpanii. Najpierw Sterbik obronił rzut Krzysztofa Lijewskiego, a w kolejnej akcji Guillaume Gill stracił piłkę w ataku, co skrzętnie wykorzystali goście, obejmując prowadzenie 30:28. W tym momencie było już wiadomo, że Hamburg nie wygra tego spotkania. Rozmiary porażki zmniejszył Hans Lindberg, jednak wynik 29:30 stawia zespół braci Lijewskich przez rewanżem w Hiszpanii w bardzo trudnej sytuacji. Ciudad Real zrobił natomiast poważny krok w kierunku finału Ligi Mistrzów i trudno przypuszczać, że wypuści tą szansę z rąk.

Nieco słabiej niż zwykle zaprezentowali się bracia Lijewscy. Inna sprawa, że hiszpańska obrona uchodzi za najlepszą na świecie i trudno było polskim rozgrywającym wypracować sobie klarowne pozycje rzutowe. Mimo to, młodszy z braci Krzysztof, który przebywał na parkiecie przez większość spotkania, zdobył dwie bramki, natomiast Marcin zapisał na swoim koncie jedno trafienie.

HSV Hamburg - Ciudad Real 29:30

Najlepsi strzelcy:

HSV Hamburg: Hans Lindberg 6(3), B. Gille 5, G. Gille 4, Lacković 4

Ciudad Real: Entrerrios 6, Rutenka 6, Kallman 6, Stafansson 4

Komentarze (0)