Artur Siódmiak: Niech młodzi reprezentanci wyjeżdżają z Polski

WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Artur Siódmiak
WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Artur Siódmiak

Gdy dekadę temu reprezentacja Polski zachwyciła kibiców na całym świecie, zawodnicy Bogdana Wenty zbierali szlify w najlepszych ligach na świecie. Artur Siódmiak radzi młodym, wchodzącym do kadry zawodnikom, by korzystali z okazji wyjazdu zagranicę.

W tym artykule dowiesz się o:

Michał Gałęzewski, WP SportoweFakty: Czy obecne zmiany w reprezentacji Polski dają nadzieję na to, że polska piłka ręczna odbije się od dna i nie powtórzy koszmarnego bilansu z 2017 roku?

Artur Siódmiak, 133-krotny reprezentant Polski w piłce ręcznej: Ja bym nie liczył tych spotkań, bo kadra jest w przebudowie i czasy, gdy walczyliśmy o medale przeminęły. Są inni, mniej doświadczeni ludzie w reprezentacji, ale ja uważam, że ten zespół ma potencjał. Naszym deficytem jest środek rozegrania i Piotrek Przybecki szuka ludzi na tę pozycję, ale analizując ten zespół nie jest źle.

Czy awansujemy na mistrzostwa świata?

Może nie ma hurraoptymizmu, ale stać ich na wygranie turnieju w Portugalii. Mam nadzieję, że w kolejnej fazie los będzie nam sprzyjał w losowaniu i nie wypadniemy z mistrzostw rangi europejskiej, czy światowej na dłużej. 2-3 lata trzeba poczekać na efekty. Piotr Przybecki to dobry trener dla tych młodszych chłopaków, którzy potrzebują innej ręki niż Tałanta Dujszebajewa. Absolutnie nie mówię że był to zły trener dla reprezentacji, ale przez całą swoją karierę pracował z zawodnikami rangi światowej i bardzo dużo od nich wymagał. To znakomity taktyk, ale u nas największych gwiazd obecnie nie ma. Jestem optymistycznie nastawiony i przy szczęściu możemy awansować do mistrzostw świata w Niemczech i Danii.

Już 10 lat temu zaczęliście głośno mówić o problemach polskiej piłki ręcznej, ale wasze słowa i porady nie zostały odpowiednio wykorzystane. Czy obecny stan rzeczy jest tego konsekwencją?

Wielu moich kolegów z kadry podkreślało, że wicemistrzostwo świata w 2007 roku było bardzo fajnym przeżyciem, ale później powinien być mocno rozbudowany system szkolenia, tak jak ma to miejsce w innych krajach. Były potrzebne na to pieniądze oraz ludzie, którzy się tym zajmą. Nie było boomu na piłkę ręczną i kilka lat przespaliśmy. Gdybyśmy w 2008 roku zaczęli pracować z 12-13-latkami, obecnie mielibyśmy już ukształtowanych młodych zawodników. Szkolenie zaczęło się tak naprawdę w 2011-2012 roku. Teraz mamy konsekwencję tej dziury w szkoleniu. Tego już nie zmienimy i ta kadra, która obecnie jest na ten moment jest optymalna i musi nabierać doświadczenie, by przetrwać kolejne 2-3 lata. Miejmy nadzieję, że w nie tak odległym, 2023 roku, gdzie będziemy organizować mistrzostwa świata powalczymy o medale i ta kadra przyniesie nam jeszcze wiele radości.

Wasze pokolenie w okolicach 2003-04 roku zaczęło wyjeżdżać do lig zagranicznych, gdzie nabraliście odpowiednich szlifów. Teraz wyjechało już kilku zawodników, ostatnio Paweł Genda. Widać analogię?

Wiadomo że za moich czasów nie było tak dużych finansów w Polsce, jak obecnie oferują kluby z Kielc, Płocka, czy Puław. Do Bundesligi jechało się po naukę, pieniądze i sławę, a mecze o wszystko były co 3 dni. Tego tym chłopakom brakuje, ale wielu z nich gra zagranicą, czy w Lidze Mistrzów i to cieszy. Ja jestem zwolennikiem wyjazdów, nawet takich jak Pawła Gendy do 2. Bundesligi, gdzie można poznać inne podejście do tego sportu od strony marketingowej. Fajnie że nasza liga się rozwija, ale taka możliwość jest dla zawodników na duży plus.

Czy plusem jest to, że reprezentantów Polski w rodzimej lidze zastępują zawodnicy z zagranicy?

U nas sytuacja jest taka, że ci nasi młodzi, dobrzy zawodnicy nie mają często miejsca w najlepszych klubach. PGE VIVE Kielce są naszpikowane gwiazdami światowego formatu, Orlen Wisła, Azoty, czy Górnik też mają zawodników prezentujących fajny poziom i tych miejsc robi się mało. Nasza liga nie jest najlepsza i można spokojnie sobie radzić w średniaku Bundesligi, co może być drogą choćby do PGE VIVE.

ZOBACZ WIDEO Co się stało z Vive Kielce? "Ten zespół miał grać fantastycznie"

Czy brak zawodników najlepszego polskiego klubu w kadrze, poza Sławomirem Szmalem to nie jest mimo indywidualnych wyborów poszczególnych gwiazd sytuacja chora?

Chciałbym by grali Krzysiek Lijewski, Mariusz Jurkiewicz, czy Michał Jurecki, ale to była ich decyzja i trzeba to uszanować. PGE VIVE to klub walczący o najwyższe trofea i ma prawo kupować zawodników, którzy pasują do jego koncepcji. To normalne, że w dużej mierze kielczanie sięgają po najlepszych z zagranicy, ale z drugiej strony PGE VIVE, czy Orlen Wisła mają bardzo dobrze rozbudowany system szkolenia. Na poziomie juniorskim rokrocznie walczą o tytuły i dostarczają ludzi do kadr. Problemem jest to, że reprezentacje juniorskie młodzieżowe nie odnoszą sukcesów na poziomie międzynarodowym. Pamiętajmy, że dla obecnych reprezentantów każdy turniej, tak jak ostatni 4 Nations Cup w Ergo Arenie jest okazją do dopisania do CV meczów w reprezentacji, co jest bardzo ważne dla budującej się drużyny. Jesteśmy na takim etapie przygotowań, że i wygrana z Bahrajnem cieszy.

W tej kadrze pojawiło się kilku typowych ligowców, którzy nie mogli wcześniej marzyć o takim zaszczycie. Czy może być to motywacja do treningów dla szerokiej ławy zawodników występujących w PGNiG Superlidze?

Coś w tym jest, kadra Bogdana Wenty była bardziej hermetyczna, oparta na zawodnikach grających zagranicą. Dla tych chłopaków to ogromna nobilitacja. Oni przyjadą do klubów po tym zgrupowaniu z zupełnie inną motywacją, bo jak widzisz tę marchewkę, jesteś bliżej celu, to dasz z siebie dużo więcej niż mając przed sobą walkę o miejsce w lidze. Cieszy, że w kadrze są ci, po których dwa lata temu nikt by się nie spodziewał. Brakuje im jeszcze umiejętności, ale mają potencjał i mogą się naprawdę fajnie rozwinąć.

Czy w tej drużynie można się dopatrzyć jakichś analogii z początków waszej kadry, której również nie znał przeciętny Kowalski?

Krawiec szyje ile materiału ma. Nie ma co analizować, a ja nie lubię porównań czy to drugi Bielecki, czy drugi Siódmiak. Piotrek Przybecki nie ma czternastu zawodników klasy światowej, ale w grupie są młodzi gniewni i widzę analogię z tym, jak my pojechaliśmy do Niemiec. Fakt, wówczas graliśmy w trochę lepszych klubach, ale nikt na nas nie liczył. Bogdan Wenta tak nas zmotywował, że zdobyliśmy wicemistrzostwo świata. Ja mam nadzieję, że obecny trener tak to poukłada, że zagramy w 2019 roku na mistrzostwach świata.

Co można zrobić, by przez ten okres przejściowy Polacy nie zapomnieli o piłce ręcznej? Już teraz widać, że bilety na kadrę nie wyprzedają się jak świeże bułeczki. Czy widać tego konsekwencję w naborach młodzieży do tej dyscypliny?

Reklama dźwignią handlu. Ktoś kiedyś tak powiedział i można to przełożyć na grunt sportowy. Im więcej będzie akcji promocyjnych zachęcających dzieciaki do piłki ręcznej, tym lepiej. Za kilka lat odsetek trenujących ten sport będzie wówczas większy. Potrzebujemy też naprawy systemu, mam tu na myśli OSPR-y, czy licea sportowe. To się tworzy mimo dziury pokoleniowej. Kołem zamachowym dyscypliny jest jednak reprezentacja i gdy zajmuje ona 17. miejsce na mistrzostwach świata, to kibice nie przychodzą na mecze. Dwa dobre kluby na poziomie Ligi Mistrzów tu nie wystarczają, potrzebna jest drużyna walcząca o ćwierćfinały światowego, czy europejskiego czempionatu.

Źródło artykułu: