Piotr Przybecki: Sławomir Szmal nie będzie tylko straszakiem

Kadra szczypiornistów 4 stycznia wylatuje do Hiszpanii na najważniejszy test przed prekwalifikacjami MŚ 2019. Po ponad rocznej przerwie w składzie znalazł się Sławomir Szmal. - Nie będzie tylko straszakiem - zapewnia trener Piotr Przybecki

Marcin Górczyński
Marcin Górczyński
Piotr Przybecki podczas treningu reprezentacji Polski WP SportoweFakty / AGNIESZKA SKÓROWSKA / Na zdjęciu: Piotr Przybecki podczas treningu reprezentacji Polski
Polacy pod koniec grudnia wygrali Turniej Czterech Narodów w Gdańsku z udziałem Bahrajnu i Białorusi. 5 stycznia Biało-Czerwoni rozpoczną udział w turnieju w Hiszpanii, gdzie zmierzą się z Argentyńczykami, Białorusinami i gospodarzami. Kilka dni później wylecą do Portugalii, by w dniach 12-14.01 zagrać o kolejną rundę eliminacji mistrzostw świata 2019. Rywalami Kosowo, Cypr i zdecydowanie najsilniejsi w stawce Portugalczycy. Awans wywalczy tylko zwycięzca.

Dla odmłodzonej kadry to najważniejsze spotkania za kadencji Piotra Przybeckiego. Niepowodzenie może znacznie ograniczyć szanse na udział w kolejnych imprezach mistrzowskich, w tym igrzyskach olimpijskich w Tokio.

Marcin Górczyński, WP SportoweFakty: Gdy w szerokim składzie na prekwalifikacje pojawiło się nazwisko Sławomira Szmala, to niewielu wierzyło, że bramkarz VIVE ponownie zagra w reprezentacji. Do powrotu jednak coraz bliżej, Szmal jako jeden z trzech golkiperów pojedzie do Portugalii.

Piotr Przybecki, trener reprezentacji Polski: Trochę pozmieniały nam się plany. Adam Malcher był podstawowym zawodnikiem, z największym doświadczeniem bramkarskim. W październikowym Golden League grał na bardzo wysokim poziomie, ale wypadł ze składu z powodu urazu stopy. Sławek nie jedzie z nami jako straszak, skoro znalazł się na liście, to jest normalnym zawodnikiem i w takim kontekście pojawi się na turnieju w Hiszpanii i Portugalii. Będzie uczestniczyć w zajęciach jako kadrowicz, nie tylko jako trener bramkarzy. Pamiętajmy, że przecież po kontuzji Filipa Ivicia regularnie grał w klubie, także w Lidze Mistrzów.

Powołanie Szmala pierwotnie porównywano do obecności we francuskiej reprezentacji Thierry'ego Omeyera, który tylko w razie kłopotów miał wspomóc kolegów.

To zrozumiałe zestawienie. Zależało nam na obecności Szmala ze względów taktycznych. W bramce potrzebujemy połączenia doświadczenia i młodości. Akurat Piotr Wyszomirski też już rozegrał sporo spotkań w reprezentacji, tylko brakuje mu regularnych występów w klubie. Kiedy przyjeżdża na zgrupowanie, to pokazuje się z dobrej strony. Mamy do tego utalentowaną młodzież, Adama Morawskiego, Mateusza Korneckiego.

Szmal może pomóc kadrowiczom w jeszcze jednej kwestii. Dla większości z nich to pierwsze reprezentacyjne występy pod tak dużą presją i na pewno przyda im się ktoś na kształt mentora.

To oczywiście bardzo potrzebne. Większość zespołów działa na takiej zasadzie. Liczymy na jego ogranie. Poza tym, to pozytywna postać nie tylko na parkiecie.

W Gdańsku testy przeszedł kolejny kandydat na środkowego rozgrywającego, Stanisław Makowiejew. Na tle Bahrajnu i zwłaszcza Białorusi wyglądał solidnie, choć brakuje mu jeszcze ogrania na tym poziomie. Jak wypadł w pana oczach?

Mogę być z niego zadowolony. Trzeba brać pod uwagę, że to jego debiut w kadrze, a wobec kontuzji Adriana Kondratiuka i Michała Potocznego grał dużo. Obserwowałem go wcześniej w Superlidze, w premierowych występach w reprezentacji też radził sobie w miarę dobrze. Wciąż jeszcze daleko do naszych oczekiwań, ale parę elementów już wychodziło jak należy. Przeskok z ligi na reprezentację jest ogromny. Trzeba go po prostu wspierać. Oprócz tego, dołączył do nas bardziej doświadczony Łukasz Gierak.

W jego wypadku istotna jest nie tylko zwyżka formy pod koniec roku. W Bundeslidze występuje w obronie, a kadra potrzebuje takich zawodników. 

Wszechstronność jest bardzo mile widziana. Końcówkę roku w Bundeslidze miał bardziej udaną, na początku sezonu różnie bywało. Liczę, że pomoże nam na środku. Wprawdzie w Luebbecke więcej grał na lewej stronie, ale jest na tyle wszechstronnym zawodnikiem, że powinien sobie poradzić.

Patryk Walczak, Maciej Gębala, Piotr Chrapkowski, wsparci Kamilem Kriegerem, wyglądali solidnie w defensywie. Obrona staje się znakiem firmowym kadry?

Idzie to w dobrym kierunku. Muszą jeszcze utrzymać intensywność, a zaraz pozbyć się kilku mankamentów. Nie ustrzegli się błędów przeciwko silnym obrotowym, takim jak Artiom Karalek.

Kamil Krieger był największym zaskoczeniem turnieju w Gdańsku? Wszedł do kadry tylnymi drzwiami, po cichu, a spisał się więcej niż przyzwoicie.

Zagrał mądrze w obronie i dobrze współpracował ze środkiem, kiedy znajdował się na skraju defensywy. Mam nadzieję, że wykorzystamy go w dużym wymiarze na turnieju w Hiszpanii. W paru momentach ciekawie wyglądał Makowiejew, nie potrafił jednak utrzymać tego poziomu przez dłuższy okres. Dużym plusem była też wspomniana obrona, choć po niektórych pomyłkach fenomenalnymi interwencjami ratowali ich bramkarze.

Krieger wskoczył do zespołu w miejsce Antoniego Łangowskiego. Rozgrywający Gwardii Opole nie miał szans wrócić do drużyny na prekwalifikacje? Jego ostatnie badania napawały optymizmem.

Wraca do formy po zerwaniu więzozrostu piszczelowo-strzałkowego. To naprawdę za wcześnie na grę. Klinicznie wygląda dobrze, natomiast Łangowski nie był nawet w treningu biegowym, nie mówiąc o pracy w hali. Rozmawiałem z nim, według mnie, jego gra wiązałaby się z dużym ryzykiem. Wykonał dopiero pierwsze drobne ćwiczenia.

W Gdańsku pojawiły się też niedociągnięcia. I to sporo. Błędami z meczu z Bahrajnem można obdzielić kilka spotkań. Zawodnicy mieli ciężkie nogi po przedświątecznej harówce na zgrupowaniu?

Po części, ale nie szukajmy wytłumaczeń. Zmarnowaliśmy mnóstwo sytuacji sam na sam z Bahrajnem. Z Białorusią tylu błędów nie popełniliśmy. Do ideału wciąż jednak daleko, szczególnie pod względem rozwiązań w ataku i przejścia z obrony do kontry. To naturalne, kiedy na nowo buduje się środek rozegrania.

Nie brakowało panu bramek z drugiej linii? Nasze strzelby, poza kilkoma próbami Tomasza Gębali i Stanisława Makowiejewa, nie wypalały zbyt często.

Rzeczywiście, musimy pomyśleć nad tym, by stworzyć większe zagrożenie z dystansu. To gra zespołowa, nikt nie bierze piłki pod pachę i rzuca. Powoli do obciążeń treningowych wraca Rafał Przybylski, czyli jedna z naszych "strzelb". Chcemy sprawdzić, jak w roli rzucających spiszą się Paweł Genda i Gierak.

Jak pod względem ofensywnym prezentuje się Piotr Chrapkowski? Po przejściu do Magdeburga nabrał pewności jako obrońca, za to do przodu rusza okazjonalnie. Na turniej przyjechał prosto z Niemiec i nie nagrał się za dużo w ataku.

Zależało mi, żeby z Bahrajnem w większym wymiarze zagrali inni zawodnicy. Z Białorusinami pojawił się na parkiecie na krótko. Zagrał dobrze w ataku w czerwcu z Serbią i Rumunią, tylko że wtedy na zgrupowaniu dużo pracował nad ofensywą. Przeskok z obrony nie jest jednak taki prosty. W Magdeburgu jego gra z przodu kończy się na wyjściach do kontry. Potrzeba czasu, w dodatku musi zgrać się z nowym środkowym. Na pewno spróbujemy go w ataku.

Nie martwi pana, że podopieczni tak mało grają z obrotowymi? Potencjał Kamila Syprzaka nie został wykorzystany, a kiedyś podania do koła były silną stroną reprezentacji.

W tym wypadku trzeba zwrócić uwagę na dwie sprawy. Rozgrywający muszą dograć piłkę na odpowiedniej wysokości, a Kamil powinien bardziej walczyć o pozycję. Mówię o tym nie tylko w kontekście Syprzaka. Pozostali kołowi też potrafią zdobywać bramki i grać na zasłonie.

Jest pan zadowolony z Tomasza Gębali? Popracował nad sobą po słabej końcówce roku i ławce w Lidze Mistrzów.

On cały czas pracuje. Było widać większą determinację, dłużej przebywał na boisku i nabrał pewności. Zależy nam na tym, by grał jak najwięcej. Tomek, podobnie zresztą jak jego brat Maciek, daje z siebie wszystko na treningu i liczę na jego rozwój. Wziął na siebie odpowiedzialność w meczu z Białorusinami. Nie chodzi wyłącznie o rzucanie bramek, był aktywny, dawał sobie radę w obronie na pozycji nr 2. Mam nadzieję, że to zacznie procentować, bo bardzo potrzebujemy zagrożenia z drugiej linii.

Stara się pan wyeliminować jego nawyk wejścia w obronę, często zupełnie niepotrzebny?

Tomek na siłę nie szuka kontaktu z obrońcą. Poza tym, rywale też do niego wychodzą. To tak nie działa, że za każdym razem weźmie piłkę i odpali z 12. metra. Wie, że musi wyeliminować swoje nawyki i wytworzyć nowe automatyzmy.

Pewnie od początku przygotowań koncentrujecie się na spotkaniu z Portugalią, bo nie ma co ukrywać, Cypr i Kosowo nic nie znaczą w europejskiej piłce ręcznej. Mogą nas zaskoczyć mobilną, wysuniętą defensywą?

Przechodzą płynnie w obronie z płaskiego 6:0 na 5:1, nawet na 3:3. Znamy Duarte i Rochę z Superligi. Mają jeszcze 2-3 doświadczonych graczy, w tym obrotowego Barcelony, Kubańczyka Alexisa Borgesa, który posiada portugalskie obywatelstwo. U siebie w eliminacjach ME pokazali, że są w stanie sprawić niespodziankę.

Więcej na temat tak chwalonej polskiej defensywy będzie można powiedzieć po turnieju w Hiszpanii. Rywale mocni, a Argentyńczycy z bardzo dynamicznym Diego Simonetem to idealny sparingpartner przed spotkaniem z Portugalią. Po tych meczach poznamy wartość naszej obrony?

Patrząc pod tym kątem, rywalizacja z takimi zespołami to cenne doświadczenie. Białorusini też mają ciekawych rozgrywających, którzy potrafią grać szybko. Trzeba wziąć pod uwagę, że w Gdańsku obie drużyny były po okresie przygotowawczym. Zobaczymy, jak Białorusini zaprezentują się w Hiszpanii, gdy będzie bliżej mistrzostw Europy. Wszystkie mecze podczas turnieju będą dla nas ważne, postaram się wykorzystać 19 powołanych.

ZOBACZ WIDEO Słupek, poprzeczka i genialne parady bramkarzy - skrót meczu Inter - Lazio [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS 1]

Czy Polacy wygrają turniej w Hiszpanii?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×