Liga Mistrzów: Lwy bez szans w starciu z Zebrami

Zespół RNL na Sparkassen Arena jechał bez kontuzjowanych Grzegorza Tkaczyka oraz Siergieja Harboka. Na domiar złego, nie w pełni sił był Karol Bielecki, jednak z powodu braku wartościowego zmiennika polski rozgrywający musiał pojawić się na parkiecie od pierwszych minut.

Początek spotkania nie wskazywał, że mecz Lwów z THW Kiel może zakończyć się blamażem. Po dziesięciu minutach i bramce Gudjona Valura Sigurdssona na tablicy widniał wynik 4:4. W bramkach obu ekip znakomicie spisywali się Thierry Omeyer oraz Henning Fritz, którzy jeszcze niespełna dwa lata temu rywalizowali o miejsce między słupkami w zespole Zebr.

Kolejne minuty to już dominacja gospodarzy. Lwy prezentowały się katastrofalnie w ataku. Zawodnicy RNL grali bez pomysłu, często gubili piłki lub oddawali strzały z nieprzygotowanych sytuacji. Zebry dzięki temu mogły wyprowadzać kontry, które z minuty na minutę odbierały gościom ochotę do gry. Boisko w między czasie opuścił słabo spisujący się Bielecki, ale ani Steffen Fath, ani Jackson Richardson nie byli w stanie zmienić oblicza RNL. Wprawdzie po kwadransie gry Sigurdsson doprowadził do stanu 9:7, ale dziewięć kolejnych bramek mistrzów Niemiec nie pozostawiło nikomu złudzeń, kto tego dnia zejdzie z parkietu w roli zwycięzcy. Dopiero trzecia w tym spotkaniu bramka Mariusza Jurasika przerwała znakomitą passę gospodarzy. Co z tego, skoro podopieczni Alfreda Gislasona trafili do bramki Fritza jeszcze dwukrotnie i do szatni schodzili przy prowadzeniu 20:8!

Przerwa chyba nieco rozluźniła piłkarzy ręcznych THW Kiel, którzy wyraźnie nie forsowali tempa. W 41. minucie, po bramce Jurasika, przewaga gospodarzy stopniała do ośmiu oczek i mogło się zdawać, że kilończycy powoli tracą panowanie na boisku. Tym bardziej, że niedługo później Zebry zmuszone były do gry w osłabieniu dwóch zawodników, jednak znakomitą okazję do zmniejszenia strat zmarnował Jan Filip. Na domiar złego, ten sam zawodnik zaraz dostał dwuminutową karę, a następnie jego los podzielił Oliver Roggisch, dla którego była to trzecia kara, a w konsekwencji czerwona kartka. Gdy na parkiet wrócili już wszyscy zawodnicy gospodarzy, kolejne dwie minuty otrzymał Uwe Gensheimer i przez około minutę na parkiecie było jedynie czterech piłkarzy ręcznych RNL. To skrzętnie wykorzystali gospodarze, których przewaga, głównie za sprawą rozgrywającego rewelacyjne zawody Filipa Jichy, ponownie wzrosła do jedenastu bramek (29:18). To oznaczało koniec emocji w tym meczu. Rozmiary porażki próbował jeszcze zmniejszyć najlepszy w barwach RNL Jurasik, jednak osamotniony w swoich próbach często był faulowany przez obrońców z Kilonii. Właśnie po jednym z ataków na 33-letniego rozgrywającego Borge Lund otrzymał swoją trzecią dwuminutową karę. W końcówce spotkania karnego Jichy obronił Sławomir Szmal, ale i tak nie przeszkodziło to 27-letniemu Czechowi w zostaniu z dwunastoma golami na koncie najskuteczniejszym graczem pojedynku.

Ostatecznie mistrzowie Niemiec zwyciężyli 37:23 i mogą być prawie pewni awansu do finału tegorocznej Ligi Mistrzów.

THW Kiel - Rhein-Neckar Lowen 37:23

Najlepsi strzelcy:

THW Kiel: Jicha 12(3), Karabatić 6, Kavticnik 5(1).

Rhein-Neckar Lowen: Jurasik 8(1), Sigurdsson 5, Filip 4.

W sobotę Ciudad Real pokonał na wyjeździe HSV Hamburg 30:29. Mecze rewanżowe już za tydzień.

Komentarze (0)