PGNiG Superliga: starcie starych znajomych dla Energi MKS

Materiały prasowe / MKS KALISZ / PGNIG SUPERLIGA / Na zdjęciu: Edin Tatar
Materiały prasowe / MKS KALISZ / PGNIG SUPERLIGA / Na zdjęciu: Edin Tatar

W meczu rozpoczynającym 17. kolejkę PGNiG Superligi Energa MKS Kalisz wygrał z Zagłębiem Lubin 28:24. Beniaminek zrewanżował się za niepowodzenie z początku sezonu, kiedy to przegrał różnicą czterech trafień.

Duet Bartłomiej Jaszka - Paweł Rusek w poprzednim sezonie poprowadził MKS Kalisz do zwycięstwa w rozgrywkach I ligi. W sobotnie popołudnie kibice w najstarszym mieście w Polsce nie zapomnieli o zasługach byłego reprezentanta Polski, ale uprzejmości skończyły się równo z pierwszym gwizdkiem sędziego.

Do pracy arbitrów Jaszka i jego zespół mieli sporo uwag. Szczególnie za sytuację w 44. minucie, kiedy Łukasz Kobusiński starł się z Arkadiuszem Moryto. Reprezentant Polski dynamicznie wyszedł w powietrze, a obrotowy popełnił faul, który mógł skończyć się bardzo poważnym urazem. Na parkiecie zaiskrzyło, ale sytuację została załagodzona. Kobusiński został wykluczony na dwie minuty, co przez gości zostało odebrane za zbyt łagodny wymiar kary.

Kilkanaście sekund wcześniej na ławkę powędrował również Kirył Kniaziew. Gospodarze grali w podwójnym osłabieniu, a rywale egzekwowali rzut karny. Po słabym początku drugiej połowy (7 minut bez bramki) Zagłębie przegrywało 22:16.

Do "siódemki" poszedł faulowany Moryto, jednak Tatar doskonale obronił jego rzut. Bośniak po przerwie czarował w bramce kaliszan. - Zrobiliśmy z niego mistrza świata - przyznał po spotkaniu Jaszka. Bośniak w całym meczu bronił ze skutecznością aż 40 procent! MKS przetrwał newralgiczny moment i kontrolował przebieg boiskowych wydarzeń.

Od początku utrzymywał 3-4 bramki przewagi. W drugiej części prowadził nawet siedmioma trafieniami (24:17 w 49. minucie), jednak w końcówce Zagłębie nie złożyło broni. Cztery trafienia z rzędu sprawiły, że kibice w Kalisz Arenie zaczęli nerwowo spoglądać na tablicę świetlną. Ich ulubieńcy w porę przerwali złą serię i nie musieli martwić się o wynik w samej końcówce.

Swój debiut w PGNiG Superlidze w barwach kaliskiego zespołu dobrze wspominał będzie Marek Szpera. - Bardzo cieszy ten wynik. Było ciężko, ale myślę, że zadowoliliśmy się taką rzeszę kibiców. A atmosfera? Petarda. Było super. Już pół godziny przed meczem było tyle ludzi. Oby więcej takich klubów w Polsce - ocenił.

Energa MKS Kalisz - Zagłębie Lubin 28:24 (17:14)

MKS: Tatar - Drej 6, Krycki 6, Kniazeu 5, Adamczak 2, Misiejuk 2, Szpera 3, Bałwas 2, Adamski 1, Kobusiński 1, Bożek, Kwiatkowski, Wojdak, Czerwiński.
Karne: 3/5.
Kary: 14 min. (Kniazeu - 6 min., Szpera - 4 min., Kwiatkowski, Kobusiński - 2 min.)

Zagłębie: Małecki, Skrzyniarz - Mrozowicz 5, Dudkowski 4, Stankiewicz 3, Pawlaczyk 3, Moryto 3, Dawydzik 1, Pietruszko 2, Czuwara 2, Przysiek 1, Kużdeba, Mollino.
Karne: 2/3.
Kary: 6 min. (Pawlaczyk - 4 min., Pietruszko - 2 min.)

Czerwona kartka: Kirił Kniazeu (55 min. - gradacja kar)
Sędziowie: Cezary Figarski, Dariusz Żak (Radom)
Widzów: 2 500.

ZOBACZ WIDEO Paweł Fajdek: Sportowiec roku? Patrząc na medale, odpowiedź jest jasna

Komentarze (6)
miki
20.01.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
avatar
Osiedle Czaszki
20.01.2018
Zgłoś do moderacji
1
1
Odpowiedz
Niech nas Bóg broni przed takim sędziowaniem w Superlidze!
Ci panowie to pośmiewisko! Nie znają przepisów i dodatkowo są ślepi!
Ta sama sytuacja jest interpretowana pod jedną bramką jest interp
Czytaj całość