To było starcie godne hitu PGNiG Superligi Mężczyzn. Chociaż Nafciarze na krajowych parkietach mieli ostatnio trochę problemów, w spotkaniach Ligi Mistrzów udowodnili, że są w stanie mierzyć się z najlepszymi - doskonale radzili sobie przede wszystkim na wyjazdach - w Barcelonie i w Skopje. Dobrą dyspozycję i pełen wachlarz umiejętności zaprezentowali także w stolicy województwa świętokrzyskiego.
Już początek spotkania zwiastował ogromne emocje - obie drużyny szybko rzuciły się do ataku i poszły na prawdziwą wymianę ciosów. Nieco szybciej system gry "bramka za bramkę" przełamali kielczanie. Mistrzowie Polski wykorzystali straty rywali, wyprowadzili kontrę i po chwili prowadzili już dwoma trafieniami.
Wtedy jednak na ławce kar w krótkim odstępie czasu wylądowali Mateusz Jachlewski i Krzysztof Lijewski i przez ponad minutę i czterdzieści sekund żółto-biało-niebiescy musieli radzić sobie w podwójnym osłabieniu. Płocczanie w tym czasie zdołali odrobić jedną bramkę, a kilka minut później doprowadzili do remisu.
Wiślacy zaczęli się rozkręcać, a gospodarze im na to nie tylko pozwalali, ale momentami wręcz umożliwiali. Przede wszystkim nerwowo zrobiło się w szeregach kieleckiej ofensywy - tym razem to żółto-biało-niebiescy popełniali błędy w ataku i dostarczali łatwe piłki rywalom. Nafciarze wykorzystali trudniejszy okres PGE VIVE i szybko odskoczyli na trzy bramki przewagi.
ZOBACZ WIDEO: PGNiG Superliga: Chrobry Głogów idzie jak burza. Opole zdobyte
Od 27. minuty przyjezdni musieli sobie jednak radzić bez Valentina Ghionei. Rumun za faul na Michale Jureckim zobaczył czerwoną kartkę i resztę pojedynku zmuszony był obejrzeć z trybun. W końcówce pierwszej połowy mistrzowie Polski zdołali natomiast zmniejszyć swoje straty do jednego trafienia i na przerwę schodzili przegrywając 17:18.
Po wyjściu z szatni kielczanie szybko wyszli na prowadzenie. Bardzo dobrze spisywał się Dean Bombac, a goście wyglądali na nieco zaskoczonych i mieli problemy ze skonstruowaniem skutecznej akcji. Błyskawicznie zareagował więc Piotr Przybecki i jego uwagi przyniosły pożądany skutek.
Gracze Tałanta Dujszebajewa mieli jednak odpowiedź na każde zagranie rywali, na domiar złego płocczanie na początku drugiej połowy aż przez osiem minut musieli radzić sobie w osłabieniu. Mistrzów Polski trudno było wybić z rytmu, grali bardzo konsekwentnie i bez większych problemów utrzymywali prowadzenie oscylujące wokół trzech-czterech trafień.
Końcówka spotkania należała już zdecydowanie do gospodarzy. Kielczanie narzucili bardzo szybkie tempo i ostatecznie zwyciężyli 36:30.
PGNiG Superliga Mężczyzn, 26. kolejka:
PGE VIVE Kielce - Orlen Wisła Płock 36:30 (17:18)
PGE VIVE: Szmal, Wałach - Jurecki 4, Dujshebaev 6, Kus, Aguinagalde 3, Bielecki 8, Jachlewski 2, Strlek 2, Janc 1, Lijewski 2, Jurkiewicz, Zorman 2, Bombac 5, Djukić 1.
Karne: 8/8.
Kary: 8 min. (Jurkiewicz, Jachlewski, Lijewski, Jurecki - 2 min.).
Orlen Wisła: Morawski, Wichary, Borbely - Daszek 1, Duarte 4, Krajewski 5, Racotea 2, Obradović, Ghionea 3, T. Gębala 3, Ivić, Tarabochia 1, M. Gębala, Żabić 4, Mihić 2, De Toledo 5.
Karne: 2/3.
Kary: 14 min. (Żabić - 6 min., T. Gębala, De Toledo, Tarabochia, M. Gębala - 2 min.).
Czerwona kartka: Ghionea - 27. minuta, Żabić - 54. minuta (gradacja kar).