Upadek HSV Hamburg był ostatnim wielkim krachem w świecie piłki ręcznej. Porównywalnym tylko do bankructwa hiszpańskiego Ciudad Real. W momencie upadku plasował się w czołówce Bundesligi, a długi sięgnęły 2,5 mln euro i hamburczycy nie dokończyli sezonu 2015/2016. Byłego zwycięzcę Ligi Mistrzów (z 2013 roku) karnie zdegradowano do trzeciej ligi, choć wtedy były to nawet za wysokie progi. Klub z trudem spełnił amatorskie wymogi.
Odeszły wszystkie gwiazdy, Johannes Bitter, Casper Mortensen czy Hans Lindberg. Został tylko jeden gracz z uznanym nazwiskiem - Stefan Schroeder. Były reprezentant Niemiec po 24 miesiącach od plajty wywalczył z młodszymi kolegami awans do 2. Bundesligi. Promocję dało zwycięstwo ze Flensborgiem, nie mylić z Flensburgiem. Na derby północy z Wikingami trzeba jeszcze poczekać.
Schroeder to nie jedyny łącznik między dawnym a obecnym HSV. Mentorem dla reszty zespołu jest Chorwat Blazenko Lacković. Mistrz olimpijski z Aten, który zbliża się do czterdziestki, na stare lata wrócił do portowego miasta, gdzie osiedlił się razem z rodziną. Za wyniki odpowiada kolejna z legend klubu, Torsten Jansen. Bankructwo też zmusiło go do odejścia, po 12 latach w Hamburgu na rok związał się z THW Kiel. Tam zakończył karierę i wrócił do HSV, już jako trener.
W mieście wybuchła radość, bo kibice są głodni piłki ręcznej na najwyższym poziomie. Na halę walą tłumy, mecz z VfL Fredenbeck obserwowało 8555 widzów. W 3. Bundeslidze! Dla przypomnienia: średnia widzów na spotkaniach PGNiG Superligi to 998 kibiców.
Zawodnicy dowiedzieli się o sukcesie, będąc... na autostradzie. Awans dała im niespodziewana porażka Altenholz. Po powrocie czekała na nich grupka 50 kibiców. Huczne świętowanie zaplanowano po domowym spotkaniu z rezerwami Flensburga.
Na razie to początek drogi do odrodzenia, ale jakże ważny. Dwa lata temu HSV mogło całkowicie zniknąć z mapy piłki ręcznej. Od września zagra na szczeblu centralnym, oczywiście jeśli spełni kryteria finansowe i organizacyjne.
- To sensacja, że udało nam się tak szybko awansować - mówił uradowany Martin Schwalb, wiceprezes HSV, w złotym okresie trener zespołu. Wtedy dowodził Domagojem Duvnjakiem, Igorem Vorim czy Marcinem Lijewskim, teraz lokalną młodzieżą, wspartą doświadczeniem weteranów.
ZOBACZ WIDEO Dobry mecz Kamila Syprzaka w Lidze ASOBAL