Liga Mistrzów. Trzydzieści minut katastrofy. PGE VIVE przegrało z PSG

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: drużyna PGE VIVE Kielce
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara / Na zdjęciu: drużyna PGE VIVE Kielce

Szczypiorniści PGE VIVE przegrali pierwszy mecz ćwierćfinału Ligi Mistrzów. Kielczanie ulegli Paris Saint-Germain 28:34.

Nie tak to miało wyglądać. Święto piłki ręcznej zamieniło się dla kielczan w katastrofę.

Doping na trybunach Hali Legionów był ogłuszający. Kibice stanęli na wysokości zadania i już na pół godziny przed meczem stworzyli gorącą atmosferę. Paryżanie się jednak nie przestraszyli. Nie udało się ich oszołomić, hałas ich nie otumanił. Od pierwszego gwizdka udowadniali, dlaczego są stawiani w roli murowanych faworytów do zwycięstwa w tegorocznych rozgrywkach Ligi Mistrzów.

Zawodnicy PGE VIVE nie potrafili PSG niczym zaskoczyć. Świetny początek i wyrównane pierwsze pięć minut zwiastowały nie lada emocje, ale z każdą mijającą minutą było jednak coraz gorzej.

Ktoś powie - kielczanie nie istnieli w ataku, a ich skuteczność była tragiczna, ktoś inny stwierdzi, że kolejne fantastyczne zawody rozgrywał galaktyczny Thierry Omeyer. Obie te opinie były w takim samym stopniu prawdziwe i niestety dla mistrzów Polski, efekt miały taki sam. Ofensywa żółto-biało-niebieskich nie istniała. Szczypiorniści Paris Saint-Germain HB rozpracowali swoich rywali jak układankę, a ich grę rozłożyli na czynniki pierwsze.

W ataku się kielczanom nie wiodło, ale jeśli to możliwe, to w obronie wyglądali jeszcze gorzej. Mizeria trwała, a Francuzi się rozkręcali - strzelby w drugiej linii robiły swoje, do kontr błyskawicznie biegali Benoit Kounkoud i Uwe Gensheimer i przewaga gości rosła w zastraszającym tempie.

ZOBACZ WIDEO Łowcy Wrażeń zaangażowani w nowy sport. "Padel to świetna inicjatywa dla aktywnych"

Nieciekawie było już w 18. minucie - żółto-biało-niebiescy przegrywali już sześcioma trafieniami i o czas poprosił Tałant Dujszebajew. Przerwa nie przyniosła jednak żadnych zmian, kielczanie wciąż nie potrafili się odnaleźć, a przeciwnicy szybko powiększyli przewagę - najpierw do dziesięciu, a później do dwunastu bramek.

Na zmianę tempa meczu trzeba było poczekać do drugiej połowy. Po wyjściu z szatni  kielczanie dostali ogromne brawa od kibiców. Wsparcie zadziałało - mistrzowie Polski nie spuścili głów, za to znów pokazali, że zawsze do ostatniej chwili wierzą w zwycięstwo. Wreszcie też na zbroi paryżan zaczęły pojawiać się rysy i pęknięcia. Goście grali spokojnie, a to wykorzystali gospodarze. Zaczął się szaleńczy pościg.

Straty topniały, ale w zbyt wolnym tempie. Po chwili oszołomienia, przyjezdni znów zwarli szyki i utrudniali życie kielczanom na każdy możliwy sposób. Gracze Dujszebajewa dwoili się i troili - ostatecznie dwanaście bramek prowadzenia PSG zmniejszyło się do sześciu.

Liga Mistrzów, 1/4 finału, 1. mecz:

PGE VIVE Kielce - Paris Saint-Germain HB 28:34 (10:22)

PGE VIVE: Szmal, Ivić - Jurecki 4, Dujshebaev 7, Kus, Aguinagalde, Bielecki 3, Jachlewski 2, Strlek, Janc 1, Jurkiewicz 1, Zorman 3, Mamić 3, Bombac 3, Djukić
Karne: 2/2
Kary: 10 min. (Jurecki - 4 min., Jurkiewicz - 2 min., Kus - 2 min. + czerwona kartka)
Czerwona kartka: Kus (47. minuta)

PSG: Omeyer, Corrales - Gensheimer 4, Mollgaard, Stepancić, Keita, Sagosen 2, Kounkound 4, Remili 4, Abalo 5, L. Karabatić 1, Hansen 5, Narcisse, Nielsen 4, N. Karabatić 5
Karne: 0/0
Kary: 8 min. (Sagosen - 4 min., Abalo, Mollgaard - po 2 min.)

Źródło artykułu: