Są drużyny, dla których zajęcie trzeciego miejsca w Final Four Ligi Mistrzów byłoby sporym sukcesem. Są też takie, które myślą o tym, jak o największej porażce. W Kolonii nic tak nie boli, jak przegrany półfinał. W Lanxess Arenie liczy się tylko zwycięstwo - nikt nie chce grać w pierwszym niedzielnym pojedynku, a jeśli już musi, robi to z niechęcią.
- Nie chcemy grać w tym meczu. Dla mnie jedynym medalem, jaki się liczy jest ten o złotym kolorze. Nie można w żaden sposób porównać złota z brązem. Chociaż dla kibiców to spektakularne, tak naprawdę jest bardzo trudne - mówił w sobotę Joan Canellas.
Podobnego zdania był Henrik Mollgaard: - Nie chcę powiedzieć, że mecz o trzecie miejsce nie ma znaczenia, ale to nie to było naszym celem. Żaden zawodnik nie chce grać o tę pozycję.
Do starcie Paris Saint-Germain HB z Vardarem Skopje miało dojść dopiero w finale - dwóch faworytów znów miało walczyć o złoto. Tymczasem ponownie okazało się, że sport bywa przewrotny.
ZOBACZ WIDEO Orlen Wisła Płock rozbiła KPR Gwardię Opole i zameldowała się w finale PGNiG Superligi
W pierwszych minutach zawodów doskonale widać było, że obie ekipy miały spore problemy z koncentracją i z odpowiednią motywacją. Nieco lepiej pojedynek rozpoczęli Macedończycy, ale ich grze bardzo daleko było do perfekcji.
Paryżanie po pierwszych dziesięciu minutach mieli zaledwie siedemnaście procent skuteczności w ataku - wynik wręcz tragiczny. Vardar też nie imponował w ofensywie, ale ich czterdzieści procent na tle dorobku rywali prezentowało się znacznie bardziej okazale. Przewaga skopijczyków brała się też z bardzo dobrej postawy między słupkami Strahinji Milicia.
Szczypiorniści PSG szybko wzięli się jednak w garść i błyskawicznie zniwelowali swoje straty. W zawodnikach wreszcie obudził się duch rywalizacji i z minuty na minutę mecz robił się coraz ciekawszy. Gracze obu drużyn zaczęli bardzo mocno walczyć, a to z kolei zostało docenione przez kibiców zgromadzonych w kolońskiej Lanxess Arenie.
Nie tylko Milić prezentował się dobrze - doskonałe zawody rozgrywał także jego vis a vis - Rodrigo Corrales. Parady Hiszpana były nie tylko efektowne, ale i efektywne, jego obrony umożliwiały PSG rozgrywanie szybkich akcji w ataku, na dodatek obronił dwa bardzo ważne rzuty karne.
Rezultat spotkania długimi fragmentami oscylował wokół remisu - żadnemu zespołowi nie udawało się wyjść na większe niż dwubramkowe prowadzenie. W ofensywie Francuzów najlepiej spisywało się trio Sagosen-Kounkoud-Remili, natomiast atakiem skopijczyków dowodzili Cindrić, Cupić i Maqueda. Ten ostatni od 43. minuty ze względu na gradację kar mecz oglądał już z trybun.
Końcówka pojedynku była niezwykle zacięta. Lepiej w ostatnich sekundach poradzili sobie jednak paryżanie i to oni cieszyli się ze zwycięstwa 29:28.
Liga Mistrzów, mecz o 3. miejsce:
Paris Saint-Germain HB - Vardar Skopje 29:28 (14:15)
PSG:
Omeyer, Corrales - Gensheimer 4, Mollgaard, Keita 1, Sagosen 5, Kounkoud 5, Remili 9, Abalo, L. Karabarić, Hansen 1, Narcisse 1, Nielsen, N. Karabatić 3
Karne: 1/1
Kary: 10 min. (N. Karabatić 4 min., Sagosen, Kounkoud, L. Karabatić - po 2 min.)
Vardar: Milić - Stoiłow, Kristopans 4, Ferreira Moraes 1, Maqueda 6, Karacić, Canellas, Cindrić 7, Cupić 5, Dibirow 1, Borozan 3, Marsenić 1
Karne: 5/8
Kary: 8 min. (Maqueda - 6 min., Ferreira Moraes - 2 min.)