Mateusz Kołodziej: Prawdziwa (święta) wojna

Między innymi dzięki tym klubom, ich rywalizacji i niepowtarzalnemu klimatowi jakie stwarzają rozgrywki ekstraklasy piłkarzy ręcznych w naszym kraju mają sens. Chodzi oczywiście o potyczki dwóch odwiecznych rywali, Vive Kielce i Wisła Płock. W ostatni weekend zawodnicy tych drużyn po raz kolejny zagwarantowali kibicom dozę niepowtarzalnych wrażeń.

"Święta Wojna", określenie znane już od dobrych kilkunastu lat. To właśnie w tych spotkaniach, nikt, ani zawodnicy, ani kibice nie przebiera w środkach, niejednokrotnie łamiąc bariery sportowej rywalizacji, a przeciętny kibic piłki ręcznej w mgnieniu oka nabiera ochoty na stałe stać się fanem szczypiorniaka.

Nie inaczej było podczas ostatniego weekendu, kiedy jak za dawnych dobrych lat, w walce o najcenniejsze trofeum w polskiej lidze stanęły dwie odwieczne ekipy. Ten kto liczył na efektowne zagrania i grad pięknych bramek z pewnością się zawiódł. Mógł się jednak tego spodziewać, bowiem w potyczkach tych, zawsze stawia się na obronę i walkę, która niemal zawsze kończyła się w parterze. Walki, której tym razem było aż nadto. Na parkiecie co chwilę sponiewierany leżał zawodnik jednej, bądź drugiej drużyny. Emocje, i to brały górę w większości przypadków. Niewiele brakowało, aby rękoczynem zakończyło się starcie Daniela Żółtaka i Adama Twardo. Skaczących sobie do oczu zawodników powstrzymali wspólnie dopiero sędziowie i zwodnicy obu drużyn.

O tym jak wiele było walki niech świadczy rozerwana koszulka Żółtaka, którą przeciwnicy "dorwali" w swoje ręce już podczas pierwszych minut sobotniego pojedynku. Gorsi nie zamierzali być też trenerzy Bogdan Wenta i Oliver Jensen, którzy niejednokrotnie stawali naprzeciw siebie mając sobie coś do powiedzenia już po za wyznaczonym dla trenerów miejscu. Najbardziej nieprzychylni do rywala, co jest już tradycją byli kibice. Komplet publiczności (wśród której była też 100 osobowa grupa kibiców z Płocka). Niewybredne okrzyki, ogłuszające gwizdy w momencie, gdy przy piłce jest przeciwnik to już tradycja. Nawet spięciu kibiców z Płocka i Kielc, które miało miejsce po zakończeniu sobotniej potyczki trudno się dziwić...

Kolejne spotkania i zarazem nowe, niepowtarzalne emocje odbędą się w Płocku. Fani "Nafciarzy" już zacierają ręce, bowiem w płockim "blaszaku" kieleckiej ekipie gra się wyjątkowo trudno. I mimo że hala w Płocku jest od tej kieleckiej znacznie mniejsza, tumult będzie porównywalnie duży. - W Płocku będzie jeszcze większa walka - zapowiadają główni aktorzy widowiska. Trudno się z tym nie zgodzić, bo jakże mogłoby być inaczej...

Komentarze (0)