Uraz Marko Tarabochii niegroźny. Cztery szwy Bośniaka po meczu ze Stalą Mielec

WP SportoweFakty / Szymon Łabiński / Na zdjęciu: Marko Tarabochia w walce z Michałem Jureckim
WP SportoweFakty / Szymon Łabiński / Na zdjęciu: Marko Tarabochia w walce z Michałem Jureckim

Nie ma zmiłuj w PGNiG Superlidze. Na własnej skórze odczuł to Marko Tarabochia, który ostatni mecz okupił rozciętą brodą. Rozgrywający powinien być jednak gotowy na pierwszy pojedynek w Lidze Mistrzów.

Krótko trwał występ Bośniaka przeciwko SPR Stali Mielec w meczu rozgrywanym w ramach drugiej kolejki PGNiG Superligi. W jednej z pierwszych akcji zawodnik Orlen Wisły Płock zderzył się z obrońcą gości i z krwawiącą brodą wylądował na parkiecie. W wyniku starcia Marko Tarabochia musiał opuścić boisko. Mimo szybkiej pomocy służb medycznych, playmaker nie wrócił już w tym spotkaniu do gry. Nie przeszkodziło to jednak Nafciarzom w odniesieniu efektownego zwycięstwa (38:22), a 29-latka udanie zastąpił Nacho Moya.

Na szczęście dla Wisły Tarabochii nic poważnego się nie stało i całe zamieszanie skończyło się na rozciętej brodzie i czterech szwach. W Płocku wolą jednak dmuchać na zimne i były gracz Azotów Puławy brał w poniedziałek udział tylko w zajęciach na siłowni. W związku z tym nie wiadomo, czy rozgrywający zagra w środę przeciwko Chrobremu Głogów - priorytetem dla Xaviera Sabate z pewnością będzie niedzielny mecz z Wacker Thun w Lidze Mistrzów i to na niego Tarabochia ma być w pełni sił.

Mecz z Chrobrym Głogów już w środę (12 września) o godzinie 20:15. Z kolei spotkanie z mistrzem Szwajcarii Nafciarze rozegrają w niedzielę (16 września) o 19.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: PGE VIVE Kielce z pewnym zwycięstwem. Górnik przestraszył się swojej szansy

Komentarze (1)
avatar
Maxi-102
10.09.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
W Płocku "chłopaki nie pękają"....:)