Jeśli ktoś wątpił, że w Veszprem rozpęta się bitwa, to po dwóch minutach nie miał wątpliwości. Blaz Blagotinsek poczęstował Michała Jureckiego ciosem w twarz, a i tak nie był największym zabijaką w linii obrony. Mirsad Terzić i jego nowy kompan René Toft Hansen mogą sobie podać ręce, na swój sposób, co prawda niezbyt elegancki, rozbijali ataki VIVE i robili to na tyle dyskretnie, że długo uchodziło im to na sucho. A wszystko przy akompaniamencie fanatycznych kibiców.
Mistrzowie Polski, grający zaledwie w dwunastkę, musieli pokombinować, by znaleźć sposób na tak hardych obrońców. Bronią na tak silnych, acz niezbyt zwrotnych rywali okazał się Alex Dujshebaev. Jego przymusowe przestawienie na środek, pod nieobecność głównego reżysera Luki Cindricia, wyszło VIVE na dobre. Hiszpan wykorzystywał swoją zwrotność, zwodami wrzucał Terzicia i Toft Hansena na karuzelę. Efektownymi rzutami popisał się tez Blaż Janc, siłą i sprytem imponował na kole Artsiom Karalek, ale obraz psuły pudła kielczan. I ta krótka ławka...
Trener Ljubomir Vranjes miał zupełnie inny ból głowy. Poza kadrą meczową pozostawił Gaspera Marguca, Imana Jamaliego i Williama Accambray. W każdym innym klubie Europy ich nieobecność byłaby nie do pomyślenia. Co innego u wicemistrzów Węgier, mogących wystawić dwie równorzędne siódemki, gotowe do walki o najwyższe cele. VIVE zgłosiło ledwie 12 zawodników, co rodziło obawy o ich kondycję. Veszprem wybrało jedyną słuszną taktykę - zamęczyć przeciwników szybkimi wznowieniami i kontrami.
Po jednej z nich Manuel Strlek zapewnił prowadzenie 11:8. Swoją drogą, to dziwne uczucie zobaczyć Chorwata w innej koszulce niż tej żółtej, kieleckiej. Po sześciu latach podjął nowe wyzwanie w karierze i razem z węgierską potęgą chce drugi raz wygrać Ligę Mistrzów. Wykorzystane karne rozochociły też Dragana Gajicia.
Pomimo wszystko, VIVE przypudrowało wynik przed przerwą (14:13). Cały czas to jednak Veszprem trzymało inicjatywę. Tylko ich słabsze momenty pozwalały zmniejszać stratę. Mistrzom Polski z olbrzymim trudem przychodziło wypracowanie czystej pozycji rzutowej, może z wyjątkiem niesamowitego Alexa Dujshebaeva. Co gorsze, tak mozolnie przygotowane akcje jeden na jeden zatrzymywał Arpad Sterbik. Nawet niespecjalnie się przy tym ruszał, w końcu lepiej mądrze stać niż głupio biegać.
Stopniowo zwycięstwo odjeżdżało. Borut Mackovsek, kolejny weteran Laszlo Nagy, skuteczni skrzydłowi i Veszprem objęło prowadzenie 23:20. Coraz ciężej oddychał Dujshebaev, ale uruchamiał jakieś głęboko osadzone rezerwy i jeszcze utrzymywał VIVE na powierzchni. Własnymi rajdami albo asystami.
Na osiem minut przed końcem, po trafieniu Angela Fernandeza Pereza, różnica wynosiła tylko jedną bramkę (23:24). Wspaniała dwunastka kielczan, bo po takim boju nie da się ich inaczej nazwać, mogło nawet doprowadzić do remisu, ale w kontrze Jurecki podał niedokładnie do Fernandeza. Mate Lekai okazał się bezlitosny, trafił dwa razy w ostatniej minucie i zapewnił zwycięstwo 29:27.
Liga Mistrzów, grupa A (1. kolejka):
Telekom Veszprem - PGE VIVE Kielce 29:27 (14:13)
Veszprem: Sterbik, Mikler - Strlek 5, Gajić 6, Mackovsek 4, Ilić 2, Toft Hansen 1, Nenadić 3, Nagy 4, Terzić, Blagotinsek, Mahe, Tonnesen, Lekai 4,
Karne: 2/2
Kary: 10 min. (Blagotinsek - 6 min., Toft Hansen - 4 min.)
VIVE: Cupara, Ivić - A. Dujshebaev 10, Janc 4, Karalek 3, Fernandez Perez 3, Moryto 1, Lijewski 1, Aguinagalde, Jurecki 1, Jachlewski 2, D. Dujshebaev 2
Karne: 4/5
Kary: 6 min. (Karalek, Aguinagalde, Jurecki - po 2 min.)
# | Drużyna | M | Z | R | P | Bramki | Pkt |
---|---|---|---|---|---|---|---|
1 | FC Barca Lassa | 14 | 12 | 0 | 2 | 486:391 | 24 |
2 | Telekom Veszprem | 14 | 10 | 0 | 4 | 410:382 | 20 |
3 | Vardar Skopje | 14 | 9 | 1 | 4 | 406:390 | 19 |
4 | PGE VIVE Kielce | 14 | 7 | 0 | 7 | 439:430 | 14 |
5 | Rhein-Neckar Loewen | 14 | 7 | 0 | 7 | 418:410 | 14 |
6 | Mieszkow Brześć | 14 | 4 | 1 | 9 | 379:419 | 9 |
7 | Montpellier HB | 14 | 3 | 1 | 10 | 377:414 | 7 |
8 | IFK Kristianstad | 14 | 2 | 1 | 11 | 396:475 | 5 |
ZOBACZ WIDEO: WP Express: Tenis dla najmłodszych