Gwardia Opole złapała oddech. Koniec koszmaru drugich połów

Materiały prasowe / Gwardia Opole / Na zdjęciu: Mateusz Jankowski w meczu z PGE VIVE Kielce
Materiały prasowe / Gwardia Opole / Na zdjęciu: Mateusz Jankowski w meczu z PGE VIVE Kielce

Gwardia Opole mogła mieć obawy przed wyjazdem do Kwidzyna. Trzy fatalne drugie połowy, nieoczekiwana porażka z Piotrkowianinem, na horyzoncie solidny MMTS. Drużyna Rafała Kuptela uporała się ze swoim przekleństwem i wywiozła zwycięstwo z Pomorza.

W sezonie przygotowawczym prawie 100 proc. skuteczności. KPR Gwardia Opole odprawiała rywali jeden po drugim, w tym Orlen Wisłę, w Płocku, czyli w jaskini lwa! Waga sparingu była żadna, ale w Polskę poszedł sygnał - opolanie znowu będą mocni. Niedługo później udowodnili, że nie wygrali fuksem. Podczas turnieju w Puławach tylko nieznacznie przegrali z Nafciarzami.

I potem poszła lawina. Najpierw słabiutka druga połowa z przetrzebionym PGE VIVE Kielce. Gwardziści oczekiwali znacznie więcej od siebie, w końcu czwarta drużyna Superligi mierzyła się z mistrzem Polskim grającym bez zmienników na rozegraniu. Nikt nie rozdzierał szat po gładkiej porażce, za to lampka bezpieczeństwa zapaliła się po kolejnym słabszym występie. Po przerwie Gwardia prawie roztrwoniła przewagę z Pogonią Szczecin, co drużynie tej klasy zupełnie nie przystoi. Tydzień później były już powody do wszczęcia alarmu, bo tylko teoretycznie wyszli na drugą odsłonę meczu z Piotrkowianem, pozwolili rywalom odrobić sześć bramek przewagi, by następnie przegrać po karnych.

Zespół z aspiracjami do "czwórki" zbliżył się do dolnej połówki tabeli, a mogło być gorzej, bo w 5. kolejce czekał niepokonany w tym sezonie MMTS Kwidzyn.

- Z Piotrkowianinem zupełnie nam nie wyszło. Jechaliśmy do Kwidzyna powalczyć i udało się wygrać. To gorący teren, a MMTS pokazywał do tej pory, że jest silny. Staraliśmy się skupić na sobie, przede wszystkim wyeliminować przestoje w drugiej połowie - wyjaśniał kapitan Mateusz Jankowski.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Wielkie emocje w Piotrkowie Tryb. NMC Górnik wywiązał się z roli faworyta

Gwardziści nie tylko uniknęli drzemki po przerwie, ale także zdołali wyjść z tarapatów. Odrobili trzy bramki straty, lepiej rozegrali końcówkę i odnieśli najcenniejsze zwycięstwo w tym sezonie (27:26).

- Gdybyśmy wiedzieli, dlaczego nie wiodło nam się po przerwach, to wcześniej wyeliminowalibyśmy przestoje. Może wkradało się rozprężenie? Cieszy, że z MMTS-em utrzymaliśmy koncentrację. Nie obawialiśmy się tego, co może stać się po przerwie, po prostu nic nas nie rozpraszało. Nawet sobie nie przypominaliśmy o skupieniu, żyliśmy jedynie meczem - skwitował Jankowski.

- Po sukcesie jesteśmy spokojniejsi na dalszą część sezonu - dodał, a to o tyle ważne, że niedługo Gwardia wkroczy w bardzo intensywną fazę rozgrywek. 29 września do Opole przyjedzie Orlen Wisła, tydzień później wystartuje II runda kwalifikacji Pucharu EHF, w której przedstawiciel Superligi zmierzy się z silnym słoweńskim RK Gorenje Velenje.

Źródło artykułu: