Tałant Dujszebajew: Nie wytworzyłem odpowiedniej presji

PAP/EPA / GUILLAUME HORCAJUELO / Na zdjęciu: Tałant Dujszebajew
PAP/EPA / GUILLAUME HORCAJUELO / Na zdjęciu: Tałant Dujszebajew

Szczypiorniści PGE VIVE pokonali IFK Kristianstad 33:31 w 4. kolejce Ligi Mistrzów. Szwedzi napsuli kielczanom jednak sporo krwi - przede wszystkim w drugiej połowie i byli bardzo blisko wywalczenia punktów.

W poprzedniej kolejce zawodnicy IFK Kristianstad przyjęli mocny cios - na własnym parkiecie przegrali z Barceloną Lassa różnicą aż dziewiętnastu trafień. Do stolicy województwa świętokrzyskiego przyjechali więc podwójnie zmotywowani - chcieli udowodnić, że miejsce w europejskiej elicie im się należy, a tak wysoka porażka to tylko jednorazowy wypadek przy pracy. Udało im się. Chociaż pierwsza połowa na to nie wskazywała, walka o zwycięstwo toczyła się niemal do ostatniej syreny.

- Bardzo trudno było grać przeciwko kielczanom, to mocna drużyna, szczególnie na własnym parkiecie. Za nami trudny tydzień, mieliśmy ciężki mecz z ekipą z Barcelony i chcieliśmy pokazać, że nie jesteśmy złym zespołem, że potrafimy grać w piłkę ręczną. Jestem zadowolony z moich zawodników, podjęliśmy walkę, wykorzystaliśmy swoje okazje w ataku, biegaliśmy do kontr. Nasz bramkarz bardzo nam pomagał, marzyłem o zdobyciu jednego punktu w Hali Legionów, ale rywale mądrze rozegrali końcówkę i pokazali, że są lepi. My jednak z tego meczu wyciągniemy dużo wniosków - podsumował szkoleniowiec szwedzkiego zespołu Ola Lindgren.

Co ciekawe, nawet szczypiorniści IFK Kristianstad nie spodziewali się tak dobrego występu przeciwko mistrzom Polski. - Wiedzieliśmy, że będzie bardzo trudno wygrać w Kielcach. Myślę, że trochę zaskoczyliśmy samych siebie. Udowodniliśmy, że możemy rywalizować z zespołami na takim poziomie, że zasługujemy, by być w tej grupie. Pokazaliśmy charakter - stwierdził Richard Kappelin.

Kielczanie mieli w tym pojedynku sporo wzlotów i upadków, momenty bardzo dobrej i widowiskowej gry przeplatały się okresami chaosu i nieskuteczności. Najwięcej tych słabszych sytuacji było w drugiej połowie meczu.

- Gratuluję rywalom i dziękuję mojej drużynie. To moja wina, że w drugiej połowie zespół nie zagrał na takim poziomie, na jakim powinien. Nie wytworzyłem odpowiedniej presji. W drugiej połowie dużo nas kosztowało ponowne wejście w mecz. Wyciągnę z tego wnioski dla siebie jako trenera. Chciałbym też podziękować naszym kibicom, którzy w tym trudnym momencie byli z nami. Zdobyliśmy dwa punkty i to jest najważniejsze. Teraz musimy się skupić na meczu z MMTS-em Kwidzyn, a później zaczniemy myśleć o pojedynku z Vardarem - powiedział szkoleniowiec żółto-biało-niebieskich Tałant Dujszebajew.

Vladimir Cupara także przyznał, że momenty dekoncentracji to coś, nad czym kielczanie będą musieli w przyszłości popracować. - Zespół z Kristianstad zagrał dobry mecz, szczególnie w drugiej połowie. Mieliśmy trudny moment, musimy dużo trenować, aby nie przydarzały nam się już takie przestoje. Dobrze, że wygraliśmy, cieszymy się z tego - stwierdził bramkarz.

ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: Mateusz Kornecki show! 3 kapitalne interwencje w 30 sekund [WIDEO]

Komentarze (0)