Kurz już opadł, od sensacyjnego zwycięstwa Górników w Płocku minęło 1,5 tygodnia. Trudno jednak o większy zastrzyk energii na resztę sezonu niż sukces w jaskini lwa, niezdobytej Orlen Arenie. W ciągu ostatnich sześciu lat udawało się to tylko PGE VIVE Kielce.
- Twardo stąpamy po ziemi, to przecież początek sezonu. Przed rokiem wszystko było pięknie, na koniec rozgrywek wylądowaliśmy na piątym miejscu. Bierzemy naszą wygraną na spokojnie - tonuje emocje bohater z Płocka, bramkarz Mateusz Kornecki.
Przed wyjazdem na Mazowsze nie odbyli treningu, skoncentrowali się na nowince taktycznej - 60 minutach gry 7 na 6 w ataku, z pustą bramką. O dziwo, to wystarczyło na wyjątkowo słabą Wisłę. Trener Rastislav Trtik i jego zawodnicy mieli tym razem szmat czasu, by przygotować się na Azoty. Podstawowi gracze są gotowi, raczej nie zdąży tylko Martin Galia, który powoli dochodzi do formy po długiej rehabilitacji kolana oraz - co było wiadomo od dawna - pechowiec Hubert Kornecki, który drugi raz w tym sezonie złamał kość śródstopia.
Czech już raz oszukał Bartosza Jureckiego, na sierpniowym turnieju Szczypiorno Cup, ale na tamten sukces trzeba brać poprawkę, puławianom brakowało lidera, Marko Panicia. Poprzeczka pójdzie w górę, bo Bośniak ma się dobrze i nie schodzi poniżej swojego standardowego poziomu.
ZOBACZ WIDEO PGNiG Superliga: MMTS postraszył PGE VIVE w pierwszej połowie. Nie zabrakło efektownych akcji
Azoty wiedzą, że muszą nastawić się na twardy bój. Przed rokiem Górnicy wygrali 36:34 - to było jedno ze spotkań sezonu, zespoły poszły na porywającą wymianę ciosów. - Myślę, że są faworytami u siebie, na gorącym parkiecie - chwalił rywali trener Jurecki. - To dla nas wyjątkowo niewygodny przeciwnik, w Kaliszu okazaliśmy się wyraźnie gorsi. Rastislav Trtik preferuje wymyślną piłkę ręczną i trudno się z nimi gra - dorzucił skrzydłowy Adam Skrabania.
Z komplementami pod adresem zabrzan trzeba się zgodzić, ale to Azoty zebrały jak na razie komplet punktów i mierzą wyżej niż ich najbliżsi rywale. Po występie na Śląsku okaże się, jak bardzo ich ambicje są zasadne. Do tej pory nie przeszli poważnej weryfikacji. Albo po prostu tak odskoczyli ligowemu peletonowi, że wyzwaniem są tylko Orlen Wisła i PGE VIVE. Kilka dni temu rozbili na własnym parkiecie Gwardię (34:22), teoretycznie kandydata do czwórki.
Potyczka w Zabrzu będzie Meczem Dawców Szpiku w ramach współpracy z Fundacją DKMS.
W drugim sobotnim spotkaniu Pogoń podejmie Piotrkowianina. Gospodarze liczą na będącego "w gazie" reprezentanta Polski, Pawła Krupę. Wicelider strzelców uzbierał 20 goli w ostatnich dwóch kolejkach
PGNiG Superliga, 7. kolejka:
Sandra Spa Pogoń Szczecin - Piotrkowianin Piotrków Trybunalski / sobota, 13 października 2018 r., godz. 18.00
NMC Górnik Zabrze - KS Azoty Puławy / sobota, 13 października 2018 r., godz. 18.30